Japonia 2013 – dzień 6 – Tokyo

Dzisiaj dzień tranzytowy. Transfer z Osaki do Tokyo był naszym ostatnim, podczas tego wyjazdu, przjazdem Shinkansenem. Dobrze, że miejsce zarezerwowaliśmy sobie zaraz po przylocie, bo pociąg był pełny. Podobnie jak wszystkie inne odjeżdżające w każdym kierunku. Z drogi niewiele pamiętamy, bo całe trzy godziny praktycznie przespaliśmy 🙂

Nasz hotel ze względów logistycznych znajduje się w okolicach stacji Ueno. Wybór okazał się bardzo trafny, ponieważ w okolicy znajduje się targowa ulica Ameyoko. To utaj podobno Tokijczycy robią codzienne zakupy. I chyba dzisiaj wszyscy właśnie tutaj przyjechali, bo tłok był niemiłosierny. W hotelu byliśmy ok. 13:00, a check-in od 15:00, więc grzecznie zostaliśmy poproszeni o dwugodzinny spacer. Skrzętnie wykorzystaliśmy okazję do ponownego wmieszania się w tłum i ciągnąc powoli nogę za nogą postanowiliśmy coś przekąsić. Z tym nie ma najmniejszego problemu, gdyż w okolicy zlokalizowane są chyba setki knajpek. My chyba całkiem nieświadomie trafiliśmy na kuchnię chińską. Trzeba przyznać, że wybór choć przypadkowy, był jednak bardzo trafny. Wybraliśmy sobie różne zestawy, w skład których wchodziło: danie podstawowe (w naszym przypadku wątróbka wieprzowa z kiełkami i krewetki w sosie z chilli), miska ryżu, żelowa zupa z jajkiem, surówka, dwa pierogi z nadzieniem i mały deser. Napchaliśmy się na cały dzień (tak nam się wtedy wydawało). Jak Polak głodny, to zły, a jak najedzony to leniwy. Zgodnie z tą maksymą, po zameldowaniu się w hotelu, urządziliśmy sobie krótką drzemkę.

Ponieważ dotychczas odwiedzaliśmy miejsca w miarę spokojne, to dzisiaj na postanowiliśmy "poszaleć" w tłumie. Na pierwszy rzut poszła Takeshita Dori - ulica przebierańców. Ja chyba jednak nie mam szczęścia, bo i tym razem słynnych przebierańców praktycznie nie było. Za to tłumy!!! Na Takeshita Dori można zjeść rolowanego naleśnika w jednej z miliona różnych odmian, co skrzętnie uczyniliśmy.

Kolejnym punktem była nie mniej popularna Shibuja, gdzie dotarliśmy spacerkiem, zamiast tłoczyć się w kolejce. Chyba wszyscy chodzą za nami, bo tutaj też tłumy.  Dzisiaj możemy powiedzieć, że zostaliśmy wyróżnieni, ponieważ byliśmy jednymi z zaledwie 2 000 000 osób, które tego dnia przeszły przez słynne skrzyżowanie w Shibuya.

Ostatnim punktem dnia były okolice dworca Shinjuku. Pamiętam, że ostatnio sporo się nachodziłem szukając uliczki Omoide, którą widziałem w jednym z programów na Travel Channel. Zdając się na swoją pamięć, nie zajrzałem do wpisu z tamtego okresu. Okazało się jednak, że pamięć ludzka jest zawodna i pomyliłem wyjścia. A ponieważ stacja Shinjuku jest ogromna, więc wyszliśmy zupełnie w innym miejscu niż zamierzaliśmy. Pokręciliśmy się po okolicy i zrezygnowani zamierzaliśmy wracać do hotelu, gdy naszym oczom ukazała się słynna zielona tabliczka z żółtymi napisami. Trafiliśmy !!! Niesamowite, że wśród wszechobecnych wieżowców, kolorowych reklam i pędzących samochodów jest miejsce, w którym zlokalizowanych jest kilkanaście, zawsze pełnych, knajpek. W większości z nich podają różnego rosdzaju szaszłyki. My jednak nie mieliśmy na nie ochoty, więc zjedliśmy sobie małą porcję makaronu.

Na koniec spacer wśród ulicznego zgiełku i kolorowych reklam. Jutro Yokohama.

INFORMACJE CENOWE:

  • zestaw obiadowy (skład jak wyżej): do 14:00 - 750YEN, od 14:00 - 880YEN,
  • naleśnik na Takeshita Dori - 450YEN,
  • makaron na Omoide: mała porcja - 360YEN, duża porcja - 450YEN.

dzień 0 || dzień 1 || dzień 2 || dzień 3 || dzień 4 || dzień 5 || dzień 6 || dzień 7 || dzień 8 || dzień 9

Czytaj więcej

Japonia 2012 – podsumowanie

Tokyo

Nadszedł czas powrotu do domu. Po szybkim wymeldowaniu się z hotelu ruszyłem na ostatni spacer po Tokyo, który kończył się na stacji Ueno. Ze stacji tej odjeżdżał mój Skyliner, który w 41 minut dowiózł mnie na lotnisko Narita. A propos Skylinera. Już podczas przylotu kupiłem sobie w pakiecie dwudniowy bilet na tokijskie metro i bilet na Skyliner. Dlatego na stacji Ueno dokonałem tylko rezerwacji miejsca.

Lotnisko Narita, choć jest bardzo duże, to jest również bardzo przyjazne. Z mnóstwem sklepów, sklepików i knajpek. Ponieważ check-in zrobiłem dzień wcześniej, udałem się do stanowiska nadawania bagażu. I tutaj czekała mnie bardzo miła niespodzianka. Przemiła Japonka zaproponowała mi zmianę miejsca w samolocie, na mające więcej miejsca na nogi zlokalizowane przy wyjściu awaryjnym, co przy moich gabarytach ma spore znaczenie. Z propozycji oczywiście skorzystałem. Airbus A340-600 Lufthansy zabrał mnie do Europy.

Po 11,5 godzinach lotu wylądowałem w Monchium. 4 godziny oczekiwania na moim ulubionym europejskim lotnisku i eurolotowskim bombardierem Q400 ruszam w kierunku domu.

Wrocław - nieoczekiwany i nieplanowany przystanek na trasie do domu. Niestety mgła sparaliżowała Ławicę. Nasz samolot został więc przekierowany do Wrocławia.

Godzina oczekiwania na podstawienie autobusu przez LOT. 2 godz. 40 minut nocnej jazdy we mgle i "wylądowałem" w Poznaniu. Jeszcze tylko przesiadka do samochodu i pędzę do domu.

No. Jestem. Podróż zakończona. Z jednej strony cieszę się, że już jestem w domu. Z drugiej natomiast szkoda, że tak szybko. Myślę, że do Japonii jeszcze wrócę. W końcu spędziłem tam tylko kilka dni i do zobaczenia zostało jeszcze baaardzo dużo.

Tytułem podsumowania

Naczytałem się wcześniej trochę o różnych problemach, których można się spodziewać w Japonii. Przede wszystkim o barierze językowej i niedostępnych ludziach. Muszę przyznać, że pewnie tak jest, ale dotyczy to raczej miejsc "nieturystycznych". W miejscach, które odwiedziłem nie miałem żadnych problemów. W hotelach można się dogadać. W praktycznie wszystkich atrakcjach turystycznych i na stacjach metra można otrzymać materiały w języku angielskim. Komunikacja miejska i międzymiastowa (kolejowa) jest świetnie zorganizowana i nie budzi żadnych zastrzeżeń. W dużych miastach przy dużych skrzyżowaniach oraz na stacja metra i JR mamy tablice z mapami najbliższej okolicy, które bardzo ułatwiają poruszanie się w terenie. Jedyny problem może stwarzać poruszanie się po dużych stacjach metra, gdyż posiadają one nieraz nawet kilkadziesiąt wyjść. Pomimo map z zaznaczonymi wyjściami czasami trudno się na nich odnaleźć. Wybranie nieodpowiedniego może skutkować znalezieniem się na powierzni nawet kilkaset metrów od miejsca, w którym chciało się wyjść. Dlatego w ramach podsumowania postanowiłem umieścić listę kilkunastu atrakcji Tokyo z przypisnymi do nich stacjami metra (numery linii i stacji w nawiasach) i numerami wyjść. Mi ta lista bardzo pomogła. Mam nadzieję, że komuś też pomoże. Oto ona:

  1. Tokyo Metropolitan Government Building Observation Deck. Stacja: Nishi-shinjuku (M07) - wyjście: . 10 minut piechotą.
  2. Tokyo Tower. Stacja: Kamiyacho (H05) - wyjście 1. 7 minut piechotą.
  3. Tokyo SKYTREE. Stacja: Oshiage-Skytree (A20, Z14). Bezpośredni dostęp.
  4. Giełda w Tokyo. Stacja: Kayabacho (H12, T11) - wyjście 11. 5 minut piechotą.
  5. Meiji Jingu Shrine. Stacja: Meiji-jingumae (C02, F15) - wyjście 2. 1 minuta piechotą do południowego wejścia.
  6. Sensoji Temple/Asakusa Kannon. Stacja: Asakusa (G19, A18) - wyjście 1. 5 minut piechotą.
  7. Pałac Cesarski. Stacja: Nijubashimae (C10) - wyjście 2. 1 minuta piechotą.
  8. Ueno Onshi Park. Stacja Ueno (G16, H17).
  9. Shibuya. Stacja: Shibuya (Z01, F16, G01).
  10. Tsukiji Jogai Market (market rybny). Stacja: Tsukiji (H10) - wyjście 1. 3 minuty piechotą.
  11. Monja Street. Stacja Tsukishima (Y21, E16) - wyjście 7. Bezpośredni dostęp.
  12. Takeshita-dori. Stacja Meiji-jingumae/Harajuku (C02, F15) - wyjście 3. 2 minuty piechotą.
  13. Katedra pw. Najświętszej Marii Panny. Stacja: Edogawabashi (Y12) - wyjście 1A. 15 minut piechotą.
  14. Kościół Franciszkanów. Stacja Roppongi (H04, E23) - wyjście 6. 10 minut piechotą.

Aha. Przypomniała mi sie jeszcze jedna informacja. Jak zostaną Wam jeny, to najkorzystniejszy kurs na całym lotnisku znalazłem w punkcie wymiany zlokalizowanym niedaleko punktu wymiany JRPass'ów. Zaraz po przyjeździe Skylinner'em lub NEX'em na lotnisko. Jak już wjedziecie do punktów check-in, albo nawet przejdziecie kontrolę bezpieczeństwa, to też znajdziecie miejsca, gdzie można walutę wyminić, ale kurs w nich był duuuuuużo bardziej niekorzystny.

Dzięki za dotrwanie do końca relacji. Mam nadzieję, że przekazane tutaj informacje praktyczne pomogą Wam w zorganizowaniu swojej wyprawy. W przypadku pytań nie bójcie się pisać mail'i.

start || dzień 1 || dzień 2 || dzień 3 || dzień 4 || dzień 5 || dzień 6 || dzień 7 || dzień 8 || podumowanie

Czytaj więcej

Japonia 2012 – dzień 8 (ostatni) – Tokyo

Tokyo

Dzisiaj był ostatni dzień mojej japońskiej podróży. Jutro o 13-tej LT lotem DLH715 wracam przez Monachium do Poznania. Ale to dopiero jutro. A co wydarzyło się dzisiaj? Miałem zaplanowane kilka punktów do odwiedzenia, które są charakterystyczne dla Tokyo. Często już wczoraj byłem w ich pobliżu, ale nie wiedziałem lub zapomniałem, że właśnie tam się znajdują.

Dzień rozpocząłem od wizyty w parku Ueno. Sprawdzając jednocześnie jak jutro będę musiał się poruszać na stacji o tej samej nazwie, z której będzie startował mój Skyliner na lotnisko. Niestety pogoda mnie od rana nie rozpieszczała. Spacer po parku podczas deszczu nie należy do przyjemności, więc szybko zapakowałem się w metro i pojechałem do kolejnego punktu dnia.

O tym miejscu piszą chyba wszystkie przewodniki. Wspomnają o tym również w relacjach ludzie tacy jak ja. Chodzi mianowicie o słynny, tokijski targ rybny Tsukiji Jogai Market. Miejsce rzeczywiście niezwykłe, choć na słynną aukcję tuńczyka nie dotarłem. Po pierwsze dlatego, że (przynajmniej teoretycznie) turyści nie są tam wpuszczani, a po drugie byłem tam za późno. Targ zaczyna się o 5-tej rano, ale mi spało się zbyt dobrze. Ale i tak udało mi się obejrzeć gatunki ryb (i nie tylko), których wcześniej nie widziałem na oczy. Chodząc wśród ciasno usytuowanych stoisk należy bardzo uważać, ponieważ panowie jeżdżący z zawrotną prędkością elektrycznymi wózkami nie zwracają żadnej uwagi na "spacerowiczów". W okolicach targowiska wśród wąskich uliczek można znaleźć stoiska "ze wszystkim", a także knajpki serwujące to co jeszcze kilka godzin wcześniej pływało w morzu. Co ciekawe wrzędzie znajdowało się np. 7 dokładnie wyglądających tak samo knajpek. Do czterech z nich były ogromne kolejki, a trzy świeciły pustkami.

Kolejnym krokiem była tradycyjna uliczka Monja-dori. Zlokalizowana 2 stacje metra od targu rybnego słynie z tego, że można na niej oprócz pamiątek zjeść monjayaki. Jest to danie zbliżone do opisywanego przy okazji Hiroshimy - Okonomi-Yaki. Na Monja-dori znajduje się ponad 70 knajpek serwujących to danie. Każda z nich jest wyposażona w małe stoliczki z podgrzewanym blatem na środku. Ponieważ byłem krótko po śniadaniu, nie dałem się skusić, dlatego nie wiem, czy przygotowuje się to samemu, czy jest jakaś asysta.

Jedną ze atrakcji, z których znane jest Tokyo jest Chram Yasukuni. Jest to miejsce upamiętniające japońskie ofiary wojny. Chram ten budzi u niektórych kontrowersje, ponieważ jako ofiary wojny upamiętnia również kilku japońskich zbroniarzy wojennych. Będąc w okolicach Pałacu Cesarskiego warto zajrzeć.

Na drugim końcu Tokyo leży Takeshita-dori. To tutaj można spotkać słynną japońską młodzież poprzebieraną za co się da. Ponieważ dzisiaj było już po weekendzie, więc i przebierańców było mało, ale i tak uliczka robi fajne wrażenie. W zlokalizowanych tutaj sklepach można kupić wszystko, co później odważni założą na siebie. Włącznie z sutanną.

Na przeciwko Takeshita-dori zlokalizowany jest ogromny park, w którym można zobaczyć Chram Meiji Jingu. Jest jedno z najważniejszym japońskich miejsc pielgrzymek. Warto również wspomnieć, że ponad 100 000 drzew rosnących w tym parku są darami z różnych zakątków całego kraju. Będąc w tych okolicach należy oprócz przebierańców zajżeć i do tego parku.

Z tego miejsca krótkim spacerkiem doszedłem do stacji Shibuya, ponieważ będąc tam ostatnio zupełnie zapomniałem o pomniku słynnego psa Harachiko - symbolu wierności. Zrobienie zdjęcia samemu pomnikowi jest praktycznie niemożliwe, gdyż zawsze stoi "ogonek" młodych ludzi, z których każdy chce się z psem sfotografować.

Po sfotografowaniu pieska postanowiłem spełnić wczorajszą obietnicę i zrobić zdjęcie jednej z zielonych tabliczek, z żółtymi napisami. Tabliczki te jak pamiętacie są usytuowane nad wejściami na uliczką Omoide (pisałem o tym wczoraj). Przy okazji odkryłem jeszcze lepsze dojście. Należy z dworca Shinjuku-nishiguchi wyjść wyjściem D5, które zlokalizowane jest zaraz przy wspomnianej uliczce. Smacznych szaszłyków 🙂

Aha, przed wyjazdem wstąpiłem jeszcze do knajpki z "jeżdżącym" sushi. Koszt jednej porcji od 136 do 400 YEN, co w przeliczeniu daje od 5,50 do 16 zł. Jedna porcja to 2 większe kawałki lub 6 mniejszych. Cenę rozróżnia się po kolorze talerzyka. Smaczniutkie.

A teraz spędzę ostatnią noc na moim podłogowym łóżeczku. Jutro powrót do domu.

start || dzień 1 || dzień 2 || dzień 3 || dzień 4 || dzień 5 || dzień 6 || dzień 7 || dzień 8 || podumowanie

Czytaj więcej

Japonia 2012 – dzień 6 – Tokyo

Tokyo Mój ostatni Sinkansen przewiózł mnie sprawnie i szybko z Osaki do Tokyo. Podróż przebiegła bez ptoblemów. Mam nadzieję, bo całą przespałem. Ponieważ jest sobota, więc bez tłoku przebrnąłem z dworca Tokyo, 3 stacje metra, w okolice mojego hotelu. Ponieważ dotarłem po 13-tej, a check-in miałem od 15-tej, więc zmuszony zostałem do spaceru po okolicy. Trafiłem do dzielnicy, w której królują sklepy ze wszystkimi możliwymi instrumentami muzycznymi i sklepy sportowe, w których teraz prym wiodą narty i snowboardy. Takie łażenie bez celu powoduje, że człowiekowi zaczyna przypominać się, że został wyposażony w żołądek. A więc co? Zupa udon. Ponieważ jedzenie pałeczkami idzie mi co raz lepiej, wybrałem danie z "wystawki", wrzyciłem "grosik" do maszynki, nacisnąłem guziczek i numerek, który wypadł (16B) podałem panu za ladą. Chwilę później miałem swoją zupkę. Na wszelki wypadek wybrałem mniej zatłoczoną knajpkę, w razie gdyby jednak jedzenie pałeczkami nie szło mi tak sprawnie. Na końcu doszedłem do wniosku, że chyba od teraz rosół domowy też będę jadł pałeczkami. Nie pisałem dotychczas o hotelach, ale teraz napiszę, bo ten jest szczególny. Jego szczególność polega na tym, że postanowiłem wypróbować Traditional Japanese Style Room. Podłogi wyłożone matami tatami, łóżko fudon (czyli spanie na podłodze). Cały pokój ma powierzchnię max 7 m2 z łazienką. Pisząc te słowa siedzę na malutkim krzesełku i strasznie mi cierpną nogi. Fajnie 🙂 Po rozlokowaniu się w moim lokum wybrałem się na oglądanie kolorowego Kyoto. Nie chciało mi się dzisiaj za dużo łazić, bo mnie jeszcze nogi bolą po wczorajszym. Pojechałem więc najpierw do stacji Shibuya, gdzie miałem wątpliwą przyjemność pospacerować wśród chyba wszystkich mieszkańców Tokyo. Oczywiście żartuję, ale tłumy były nieprzebrane. Kolejnym punktem był Tokyo Metropolitan Government Building. I tu się trochę zawiodłem. Po pierwsze trafiłem do części północnej, gdzie jedna z wind do listopada 2013 roku jest w remoncie. Przez to uzbierała się kolejka na ok. 30 minut. Po wjeździe do góry jeszcze bardziej się zawiodłem, ponieważ całe pietro widokowe jest oświetlone jak choinka, więc nie ma możliwości zrobienia porządnego zdjęcia wieczorem. Wszystkie wewnętrzne stoiska z duperelami odbijają się w szybach 🙁 A na koniec, jak ktoś wjechał, to musi zjechać, więc kolejka na górze, prawie taka jak na dole. Nie żebym narzekał, ale trochę przykro. Najbardziej czekałem na ostatni zaplanowany punkt dzisiejszego dania. Oglądałem ostatnio na Travel Chanel program "Przewodnik po Tokyo". Przedstawione tam zostały okolice dworca Shinjuku. Ale nie te błyszczące neonami i płynącą rzeką ludzi w każdym kierunku. Pokazano tam wąskie uliczki pełne małych, japońskich knajpek. Zlokalizowane podobno gdzieś pod mostem. I co? Nie znalazłem !!! Szukam teraz w internecie i też nie mogę znaleść. Może ktoś z czytelników wie jak tam trafić. Wściekły i lekko zmęczony wróciłem do hotelu. Jutro też jest dzień. A na koniec pytanie. Do której jest czynny McDonald's?

start || dzień 1 || dzień 2 || dzień 3 || dzień 4 || dzień 5 || dzień 6 || dzień 7 || dzień 8 || podumowanie

Czytaj więcej