Sylwester
Sylwestrowy poranek rozpoczęliśmy od spaceru starym korytem rzeki Turia. Wśród boisk sportowych, deptaków, fontann, skwerów po czterdziestu pięciu minutach spaceru doszliśmy do Centrum Nauki i Sztuki. Swoją drogą jesteśmy pod wielkim wrażeniem jak można zmienić bieg zalewającej miasto rzeki i w jaki sposób można wykorzystać jej stare koryto. I to wszystko zaledwie w kilkadziesiąt lat.
Na dzisiejszy dzień mieliśmy wykupione wcześnej bilety do Oceanarium.
Cały obiekt robi naprawdę wielkie wrażenie. Z informacji wynika, że jest tutaj 45000 zwierząt, reprezentujących ponad 500 gatunków. Super doznaniem jest spacer najdłuższym, podwodnym tunelem w Europie. Ponad 70 metrów ścieżki wśród różnych okazów ryb pozostanie w pamięci na zawsze. Najfajniejsze jest to, że wśród zwiedzających, większym zainteresowaniem niż ryby cieszyli się dwaj nurkowie czyszczący szyby. Drugi, krótszy tunel znajduje się w pawilonie z rekinami. Tu również jest na co popatrzeć.
W południe załapaliśmy się na pokaz w delfinarium. Niestety nie był to pokaz najwyższych lotów. Być może pogoda i okreś świąteczny sprawiły, że 15 minut pokazu ciągnęło się niemiłosiernie. Najlepszy jaki widzieliśmy był na Teneryfie w Loro Parque.
Jednak samo Oceanarium zrobione jest super i warto wydać trochę ponad 20 EUR, żeby poobcować trochę z fauną morską (to nic, że za szybami).
Po ponad czterech godzinach spędzonych w Oceanarium wróciliśmy piechotką do domu.
O północy zjedliśmy tradycyjne 12 uvas na szczęście. Uwierzcie, że nie jest łatwo wepchnąć do ust w ciągu 12 sekund (podczas bicia zegara) 12 winogron. Co ciekawe w noc sylwestrową nie odbywają się tutaj wielkie imprezy z koncertami. Właściwie wszyscy chodzą do knajpek. Mieliśmy wrażenie, że do wielu z nich możnaby wejść z ulicy i zjeść sobie sylwestrową kolację z lampką szampana. Zresztą w pewnym momencie zaczepił nas facet, który pewnie szukał kompletu gości do jednej z knajpek.
Uvas zjedzone, szmpan wypity - witaj Nowy 2011 Roku.