Aljezur
Dzisiejszy dzień poświęciliśmy na Portugalię południowo-zachodnią. Pierwszym punktem postojowym była miejscowość Aliezur. Fajne miasteczko, nad którym górują ruiny zamku z XI w. Prowadzi do nich dość strome podejście, więc jako palacz trochę się zasapałem. Ruiny, jak ruiny. Całe w rozsypce i zarośnięte trawą. Natomiast z samego szczytu rozpościera się piękny widok na okolice.
Informacje praktyczne:
- wstęp: bezpłatny,
- parking: bezpłatny,
- można coś przekąsić i zaopatrzyć się w "pamiątki".
Praia do Casteljo
Odbijając na zachód w miejscowości Vila do Bispo można trafić na przepiękną plażę otoczoną wysokimi klifami. Niestety wzburzony ocean powoduje, że kąpiel w tym miejscu jest raczej niebezpieczna. Natomiast miłośnicy surfingu poczują się tutaj jak w RAJU. Plaża jest strzeżona. Jest tu również knajpka, w której można przekąsić mały lunch. Dojazd do plaży prowadzi dość stromą, wąską drogą, więc spotkanie dwóch aut jadących w przeciwnych kierunkach może być ekscytującym przeżyciem.
Sagres i Cabo de Sao Vincente
Ni mniej, ni więcej tylko najdalej na południowy-zachód wysunięty przylądek Europy. Zakończony latarnią morską, której, jak mówią przewodniki, 30kW żarówki rzucają światło na odległość 90 km. Będąc w tym miejscu można zdobyć certyfikat odwiedzenia tego przylądka. Jak to zrobić? Wystarczy w budzie z napisem "Letzte Bratwurst vor Amerika" kupić "bułę z kiełbachą" za 3 EUR. Tyle wystarczy 🙂
Z przylądka Św. Vincenta do Sagres prowadzi droga biegnąca szczytem klifu. Można się co kawałek zatrzymać i podziwiać przepiękne widoki. Wyjeżdżając z Sagros można zahaczyć o Fortaleza de Sagres - XVII wieczną twierdzę. Wstęp 3 EUR.
Lagos
To typowo turystyczne miasteczko z fają starówką usianą wąskimi uliczkami (nie tak wąskimi jak starówka w Rodos, ale podobieństwo widać). W uliczkach ulokowało się całe mnóstwo różnej maści knajpek, więć można spróbować kuchni gospodarzy, ale również chińszyzny, czy "włoszczyzny" 🙂 Jak na miasto turystyczne od razu widać wzrost aktywności przenośnych straganiarzy z Afryki, ulicznych fryzjerek plecących warkocze, czy stoisk z "pamiątkami". Nasz pobyt tutaj trwał tylko niespełna 2 godziny (z obiadem), więc zobaczyliśmy niewiele, ale z całą pewnością będąc na wczasach w Faro, trzeba Lagos odwiedzić.
Silves
W drodze powrotnej postanowiliśmy odwiedzić jeszcze Silves. Miasteczko szczycące się posiadaniem murów zamku zbudowanego z czerwonego piaskowca oraz XIII-wiecznej katedry. Niestety pora dnia (po 19-tej) spowodowała, że obie atrakcje były już zamknięte. Obeszliśmy się smakiem.
---------------------------------------------------
Podsumowanie
Dzisiaj pokonaliśmy prawie 650 km. Jadąc "tam", czyli na południe wybraliśmy trasy lokalne. Pozwalają one dynamicznie zmieniać plan, choć są trochę bardziej czasochłonne. Trasę powrotną Lagos - Lizbona pokonaliśmy już autostradą. Ruch na autostradzie był bardzo znikomy, więc szybko się uwinęliśmy. Dlaczego było pustp? Dowiedzieliśmy się przy bramkach. Za odcinek 202 km, licznik wskazał 17,90 EUR !!! Teraz już wiemy dlaczego w Portugalii tylko turyści jeżdżą autostradami.
Zobacz dzień drugi Zobacz dzień czwarty
Czytaj więcej