Kuala Lumpur, Singapur 2012 cz. I – Nową przygodę czas zacząć

Ten wyjazd jest efektem skorzystania w maju 2011 r. z promocji Malaysia Airlines. Bilet na trasie LHR-KUL-LHR kosztował 1 GBP + podatki. Łącznie dla dwóch osób wyszło 600GBP, co przy ówczesnym kursie stanowiło nieco ponad 1350 PLN. Jak to zwykle z promocjami bywa, trwają krótko i trudno jest z nich skorzystać. W związku z tym, czas naszego wyjazdu też jest trochę nieposkładany. Z jednej strony możnaby pojechać, na trochę dłużej, ale z drugiej strony codzienne obowiązki na to za bardzo nie pozwalają. W związku z tym tegoroczny wyjazd zimowy jest złamaniem tradycji. Nie jedziemy na narty, tylko wygrzać się do Kuala Lumpur. Ponieważ lot na całej trasie nie jest na jednym bilecie,a okres jest zimowy (jak można było się przekonać w zeszłym roku, przy 5 cm śniegu Heathrow stoi) więc ze względu na zminimalizowanie ryzyka wyruszamy do Londynu dzień wcześniej,a wracamy dzień po przylocie z KL. Ogólnie wygląda to tak:
  1. poniedziałek: POZ-LHR
  2. nocleg w Londynie
  3. wtorek: LHR-KUL
  4. od środy do wtorku Kuala Lumpur
  5. wtorek: KUL-LHR
  6. nocleg w Londynie
  7. środa: LHR-POZ
Jeszcze w międzyczasie (konkretnie w sobotę) krótki, jednodniowy wypad do Singapuru na pokładzie AirAsia. Cały ten wyjazd będzie dość szczególny z kilku powodów:
  1. pierwszy, samodzielnie organizowany wyjazd do Azji,
  2. pierwszy pobyt Mrs B. w Azji,
  3. Mrs B. trochę boi się latać i będzie to jej pierwszy tak długi lot i pierwszy raz B747
Dzisiaj ostatnie przygotowania różnych papierów, potwierdzeń i polis. Jutro pakowanko. Niedziela odpoczynek. Poniedziałek start. A więc 3..., 2..., 1... 🙂

Czytaj więcej

Koniec urlopu – już w domu

Wszystko co dobre, szybko się kończy. Skończył się i nasz urlop. Podróż powrotna minęłą bez opóźnień, bez turbulencji i bez zagubionego bagażu.

Był to chyba najbardziej aktywny urlop. Przejechaliśmy samochodem ponad 2600 km. Odwiedziliśmy wiele wspaniałych miejsc. Jeżeli miałbym podsumować bardzo krótko - POLECAM ODWIEDZIĆ PORTUGALIĘ.

Gdzie w przyszłym roku? Czas pokaże. 🙂

 

Zobacz dzień ósmy                              Zobacz galerię

Czytaj więcej

Sintra – Portugalia dzień 8

Sintra, miejsce w 1995 roku wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, jest chyba jednym z najpiękniejszych miejsc, w których byliśmy. Nawet tłumy turystów nie przeszkadzają w zwiedzaniu miejsc powodujących odczucie cofania się w czasie. Jeden dzień na Sintrę to zdecydowanie za mało. Nam wystarczyło czasu tylko na odwiedzenie najważniejszych zabytków. Dobra rada dla zmotoryzowanych ? zostawić samochód w na jednym z parkingów w okolicach informacji turystycznej. Koszt 2EUR/ 4 godz. Można tu również kupić bilet zbiorczy obejmujący Parque e Palacio da Pena, Castelo dos Mauros, Convento dos Capuchos i Parque e Palacio de Monserrate. Koszt 20 EUR. Gdyby kupować bilety osobno, to wyjdzie chyba 32 EUR.

Zwiedzanie Sintry rozpoczęliśmy jednak od obiektu, którego nasz bilet nie obejmował. Quinta da Regaleire (koszt 5 EUR) to przepiękny kompleks pałacowo-ogrodowy. Spacerując po zakręconych ścieżkach można stracić rachubę czasu. Wszystkie atrakcje są w pełni dostępne dla zwiedzających. Więc można wchodzić na baszty po wąskich, krętych schodkach. Przechodzić podziemnymi korytarzami (my z nich nie korzystaliśmy z racji klaustrofobii). Można usiąść w zaciszu ogromnych sekwoi. Tak naprawdę doskonały obiekt na wyciszenie po trudach całorocznej pracy. Polecamy zdecydowanie !!!

Kolejnym punktem naszej wizyty był Parque e Palacio de Monserrate z 1856 roku. Tutaj troszkę się zdenerwowaliśmy, bo pałac jest zamknięty od 13 do 14, a my byliśmy około 12:35. Niestety Pani stojąca ?na bramce? pokierowała nas w złym kierunku i zamiast trafić bezpośrednio do pałacu, włóczyliśmy się krętymi ścieżkami, przez co nie udało nam się dojść do pałacu przed przerwą. Poza tym kierunek zwiedzania, mimo mapki jest dość kiepsko oznakowany i nakładając na to prace remontowe, można trochę pobłądzić. Podsumowując - jest w cenie biletu, trzeba zobaczyć.

Dalej udaliśmy się do Castelo dos Mauros - fortyfikacji mauretańskich z XII wieku. Najlepiej dojechać tutaj autobusem 434. Można oczywiście dojść z miasta na piechotę, ale trwa to ok. 45 minut. Szkoda czasu. Spacer po dobrze zachowanych murach obronnych pozwala spojrzeć na Sintrę z lotu ptaka. Można również obejrzeć Palacio da Pena z żabiej perspektywy. Chodzenie po ruinach może być trochę utrudnione ze względu na wszechobecne kamienie, ale jest to miejsce warte odwiedzenia.

Kilkadziesiąt metrów pod górkę od Castelo dos Mauros leży Palacio da Pena. Wspaniały kompleks pałacowo-ogrodowy. Jeżeli po całym dniu biegania po Sintrze będą Was już bolały nogi, to od bramy wejściowej do podnóża pałacu można podjechać busem stylizowanym na tramwaj. Koszt RT 2 EUR. My skorzystaliśmy. Pałac da Pena jest świetnie zachowanym obiektem z początków XIX wieku. Można również zwiedzić jego wnętrza, w których jeszcze "nie tak dawno" spędzali czas monarchowie portugalscy. Niestety we wnętrzach nie można robić zdjęć. Kolejna wielka atrakcja Portugalii, którą koniecznie trzeba zobaczyć.

Ostatnią atrakcją, która została nam z naszego biletu był Convento dos Capuchos. Tutaj niestety nie jeździ autobus, więc trzeba się wybrać samochodem. Zbudowany w 1560 roku klasztor Franciszkanów pomoże wyobrazić sobie jak w tamtych czasach żyli zakonnicy. W porównaniu do innych atrakcji trochę zniszczony, ale biorąc pod uwagę jego wiek, to i tak nieźle się trzyma. Ze względu na brak elektryczności kierunek zwiedzania wyznacza świetlny wąż. Atrakcja, na którą nie potrzeba zbyt wiele czasu, ale myślę, że warta zobaczenia.

Godziny otwarcia:

Quinta da Regalerira - niski sezon: 10:00 - 18:00, wysoki sezon: 10:00 - 19:00

Parque e Palacio de Monserrate - niski sezon: 10:00 - 18:00, wysoki sezon: 9:30 - 20:00

Castelo dos Mauros - niski sezon: 10:00 - 18:00, wysoki sezon: 9:30 - 20:00

Parque e Palacio da Pena - niski sezon: 10:00 - 18:00, wysoki sezon: 9:30 - 20:00

Zobacz dzień siódmy                              Zobacz zakończenie

Czytaj więcej

Fatima, Obidos, Peniche, Sintra – Portugalia dzień 7

Fatima po raz drugi

Dzisiaj z racji niedzieli postanowiliśmy pojechać na Mszę Św. do Fatimu. Przy okazji okazało się, że jest to święto Trójcy Przenajświętszej, więc o 11 trafiliśmy na Mszę Św. koncelebrowaną przez biskupa i chyba 30-tu księży. Całość była naprawdę wzruszająca, ponieważ rozpoczęła się procesją Figurki Matki Bożej Fatimskiej z Kapliczki objawienia do ołtarza głównego. Również po Mszy procesja odprowadziła Figurkę do Kapliczki. Podczas tej procesji wszyscy ludzie zgromadzeni na placu przed Bazyliką (co najmniej kilkanaście tysięcy) machało białymi chusteczkami. Niesamowite przeżycie.

Obidos

Obidos to jedno z miejsc, które można znaleźć prawie w każdym przewodniku. Rzeczywiście warte jest zobaczenia, ale chyba nie w niedzielę. Tłumy ludzi, szczególnie w postaci turystów ze wschodnim akcentem powodują, że poruszanie się po wąskich uliczkach miasteczka zlokalizowanego w obrębie murów zamku z XIII wieku staje się bardzo utrudnione. Najbardziej zaludniona jest oczywiście uliczka prowadząca bezpośrednio do zamku. Na niej zlokalizowanych jest już sporo sklepików z tzw. "pamiątkami". Kicz. Wystarczy jednak odbić w którąś z bocznych uliczek, a można napawać się ciszą i spokojem. Można również poczuć się jak w podróży w czasie o kilkadziesiąt lat wstecz.

Sam zamek oblegany jest przez współczesnych rycerzy oblegających mury, którzy chwilę wcześniej przyjechali nowoczesnymi, klimatyzowanymi autokarami. Do tego stopnia oblegany, że chodzenie po wąskich murach obronnych staje się dość niebezpieczne. Miejsce warte zobaczenia.

Peniche

Przylądek Peniche właściwie objechaliśmy tylko samochodem. Trochę byłem zestresowany, bo w samochodzie zaczęła palić się rezerwa, a stacji benzynowej w zasięgu wzroku nie było. Nie niej klifowe zbocza robią naprawdę piorunujące wrażenie. Będąc w okolicy trzeba zobaczyć.

Sintra po raz pierwszy

W drodze powrotnej z Fatimy przez Obidos i Peniche zatrzymaliśmy się w Sintrze. Niestety z racji późnej pory wszystkie atrakcje były już pozamykane. Ale ten krótki rzut oka na miasto wywarł na nas takie wrażenie, że decyzja mogła być tylko jedna. Zmiana planów. Zamiast drugiego dnia poświęconego Lizbonie, jutro wracamy do Sintry. I nie żałowaliśmy ...

Zobacz dzień szósty                              Zobacz dzień ósmy

Czytaj więcej