Portugalia – dzień 1
No to zalecieliśmy na miejsce. Loty POZ-FRA-LIS punktualnie, bez turbulencji, wszystko OK.
Na miejscu mieliśmy zarezerwowany samochód. Pan z wypożyczalni (jak to południowiec) spóźnił się ok. pół godziny. Dostaliśmy Mitsubishi - chyba tylko takie mają, bo Pani przed nami dostała takiego samego. Szybko i sprawnie dzięki AutoMapie dostaliśmy się do naszego hotelu Melia Aldeia dos Capuchos. Fajna Pani recepcjonistka dała nam klucze i ... pierwszy zgrzyt. Pokój wygląda na używany, tzn. nie jest posprzątany. Mała reklamacja i nowy pokój już jest OK. Pokoje są wyposażone w aneksy kuchenne, więc można się poczuć jak w domu. Niestety wszystkie szafki ze sprzętami pozamykane na klucz. Kolejna drobna reklamacja i już mamy "cudowny kluczyk" otwierający wszystko:)
Po małym odpoczynku pojechaliśmy do miasteczka zrobić jakieś zakupy. Generalnie jak na razie miesteczko nie zrobiło zbyt dobrego wrażenia, jest trochę brudno. Ale to nic, przecież z chodnika nie jemy 🙂
Po zakupkach drobny spacer nad oceanem. I tu niespodzianka. Pierwszy raz chodząc po plaży czyłem smak soli w ustach. Fale ogromne, raj dla surferów. Zresztą jest ich tutaj sporo.
Na dzisiaj tyle. Jutro pewnie trochę pojeździmy.