Kuala Lumpur, Singapur 2012 cz. V – Batu Caves

Dzisiaj postanowiliśmy wybrać się do Batu Caves. Obowiązkowego punku podróży do Kuala Lumpur. Trochę kiepsko się złożyło, bo akutat w dzień naszego powrotu do domu przypadało święto Thaipusam, ale robiąc rezerwację biletów 9 miesięcy przed podróżą nie bardzo mogłem o tym wiedzieć. Trudno..., ale zalążek święta był. Poniżej kilka informacji o Batu Caves i Thaipusam.

Batu Caves

Hinduska świątynia Batu Caves jest jedną z najpopularnieszych świątyń za granicami Indii i dedykowana jest Bogu Murugan. Świątynia składa się z trzech głównych jaskińi kilku mniejszych i wznosi się na wysokość prawie 100m. Żeby do niej trafić trzeba pokonać 272 schody. U stóp schodów prowadzących do świątyni stoi druga na świecie pod względem wysokości statua hinduskiego bóstwa - Boga Murugan. Statua została odsłonieta w styczniu 2006 r., po 3-letniej budowie. Rzeźbiony wieniec i oszczep mają po 26,4 m długości. Cały posąg podzielony jest  od głowy do stóp na dziewięć i pół części, a każda z nich jest dokładnie zmierzona.
Posąg Boga Murugan w liczbach
42,7 m wysokości
2,5 mln MYR - koszt budowy
15 hinduskich rzeźbiaży i 15 innych pracowników zbudowało posąg w 3 lata
250 ton stalowych prętów użyto na zbrojenia
1 550 m3 betonu użyto do budowy
300 litrami tajlandzkiej złotej farby pomalowano posąg
100 000 etnicznych hindusów brało udział w uroczystości odsłonięcia
 

Thaipusam

Święto Thaipusam przy podczas pełni Księżyca podczas tamilskiego miesiąca thai i związane jest z narodzinami boga wojny Murugana. Podczas obchodów odbywają się liczne procesje podczas których widać umartwiających się ochotników. Formą modlitwy jest niesienie symbolicznych ciężarów - kavadi. W KL obchody rozpoczynają się procesją srebrnego rydwanu (silver chariot procession), która prowadzi ulicami miasta ze świątyni Sri Maha Mariamman, zlokoalizowanej w okolicach Chinatown, do Batu Caves. Na trasie procesji rozbijane są tysiące orzechów kokosowych jako jedna z form dziękczynienia. Rozbijanie orzechów kokosowych oznacza również unicestwianie własnego ego i upokarzanie się. Idący w procesji ochotnicy podlegają ścisłym restrykcjom. Muszą pościć co najmniej przez 40 dni jedząc tylko jeden wegetariański posiłek dziennie. Muszą również powstrzymywać się od wszelkich przyjemności włącznie z komletnym celibatem. Uczestnicy niosący kavadi częstomają przekłuty język i policzki metalową repliką włóczni, co jest oznaką wytrzymałości i poświęcenia. Bardzo często nie odczuwają związanegoz tym bólu, ponieważ są w transie. Nam niestety nie duało się zobaczyć tej słynnej procesji. Jednak zalążki tego czego można się po niej spodziewać widzieliśmy będąc w Batu Caves. Dobrze, że nasz Wielki Post nie wiąże się z takimi praktykami.

Czytaj więcej

Kuala Lumpur, Singapur 2012 cz. III – przylot

Do Kuala Lumpur przylecieliśmy o czasie. Kontrola paszportowa przebiegła sprawnie, chociaż różnie dla na obojga. Mrs B. poszła do "faceta" i pobrał jej odciski palców, ja natomiast udałem się do kobiety (taka była kolejność ;)) i dostałem tylko naklejkę do paszportu. Generalnie "Welcome to Malaysia". W oczekiwaniu na przyjazd KLIA Express szybki papierosek przed terminalem i pierwszy kontakt z azjatycką pogodą. Pomimo późnego popołudnia, a właściwie wczesnego wieczora (ok. godz. 19) temeperatura jeszcze dośc wysoka. Wilgotność również. Zgodnie z rozkładem w ciągu 28 minut KLIA Express, za drobne 35RM/os., zabrało nas z lotniska do centum Kuala Lumpur. Na stację KL Sentral. Stąd Mieliśmy już tylko 7 stacji KL Monorail. Ponieważ dworzec i pierwsza stacja kolejki mają taką samą nazwę (KL Sentral) myślałem, że mieszczą się w tym samym miejscu. Niestety tak nie jest. Odległość nie jest może za ogromna, ale w związku z wszechobecnymi budowami, rozbudowami i remontami, trzeba trochę pochodzić w labiryncie rusztowań. Koniec końców udało się znaleźć stację kulejki i za 2,1RM/os. dojechaliśmy w pobliże naszego hotelu. To, że widzisz hotel, wcale nie oznacza, że jesteś już blisko 🙂 Hotel Pacific Regency Hotel Suites położony jesttuż przy samej KL Tower dlatego łatwo do niego trafić. Niestety zabudowa KL nie pozwla chodzić na skróty i pomimo iż cały czas mieliśmy hotel w zasięgu wzroku, musieliśmy się przespacerować dobre kilkaset metrów. Z bagażami, w tym klimacie - niełatwe. Całe szczęście dotarliśmy. Przyjazny personel szybciutko nas zameldował i juz po chwili mogliśmy wziąć prysznic w ogromnej łazience wchodzącej w skład wielkiego apartamentu. Szybki wyskok do oddalonego o ok. 1 km sklepu 7/11 i wykończeni podróżą legnęliśmy do łóżek. Przydatne linki:

Czytaj więcej

Kuala Lumpur, Singapur 2012 cz. II – Londyn

A więc wystartowaliśmy. Lot z Poznania do Londynu przez Monachium dzięki Lufthansie odbył się bez przygód. Całą niedzielę poświęciłem na planowanie transferów na trasie lotnisko-hotel-lotnisko, więc nie było żadnych problemów. Dojazd do naszego hotelu (o nim za chwilkę) przebiegał z terminalu 1 Heathrow do stacji Feltham. Udało nam się go zaplanować dzięki stronie Transport of London. Tak więc autobus 285 20 odjeżdżający z Central Bus Station za 1,2GBP/os. przywiózł nas na miejsce. Channins Hounslow Hotel, który na booking.com ma ocenę 5,9 raczej, a właściwie na pewno nie zasługuje na taką notę. Zdjęcie zamieszczone w internecie robione były lata świetlne temu. Mały pokój, brudna łazienka, pozostali goście wyglądający raczej na uchodźców powodują, że chyba więcej siętam nie zatrzymamy. Hotel posiada tylko dwie zalety: cena (49GBP, to niewiele jak na hotel położony blisko lotniska) i darmowe Wi-Fi. Ulokowawszy się w "pokoju" szybciutko udaliśmy się na stację Feltham, gdzie za 17GBP/os RT udaliśmy się do centrum Londynu. Ponieważ dla obojga z nas była to pierwsza wizyta nad Tamizą więc chcieliśmy zobaczyć jak najwięcej atrakcji znanych nam dotychczas tylko ze zdjęć i TV. Na całe szczęście stacja Woterloo, na którą dojeżdża kolejka, leży w samym centrum miasta. Pogoda nas niestety nierozpieszczała. Przenikliwe zimno spowodowało, że po około dwóch godzinach wracaliśmy spowrotem. Dla przypomnienia dodam, że wybierając się do ciepłego kraju nie braliśmy ze sobą ciężkich zimowych ciuchów. Poza tym mieliśmy nadzieję, że podczas następnego dnia, który zwiedzimy w Londynie pogoda się poprawi. Plan na następny dzień był taki: zostawiamy walizy w hotelu, jedziemy do centrum Londynu, zwiedzamy co się da, wracamy po walizki i o 22:00 odlatujemy do Kuala Lumpur. Niestety życie nieznacznie zweryfikowało nasze plany. Zamiast zostawić walizkę w hotelu, w trosce o jej bezpieczeństwo, musiałem znaleźć przechowalnię bagażu na Heathrow. Na szczęście w każdym terminalu takowa się znajduje. 17GBP za 2 walizki i już ze spokojną głową mogliśmy udać się na eksplorację brytyjskiej stolicy.   Po całodziennej "przebieżce" po Londynie, o 22:00 LT Boeingiem 747 (9M-MPK) linii Malaysia Airlines odlecieliśmy do Kuala Lumpur. Przydatne linki:

Czytaj więcej

Kuala Lumpur, Singapur 2012 cz. I – Nową przygodę czas zacząć

Ten wyjazd jest efektem skorzystania w maju 2011 r. z promocji Malaysia Airlines. Bilet na trasie LHR-KUL-LHR kosztował 1 GBP + podatki. Łącznie dla dwóch osób wyszło 600GBP, co przy ówczesnym kursie stanowiło nieco ponad 1350 PLN. Jak to zwykle z promocjami bywa, trwają krótko i trudno jest z nich skorzystać. W związku z tym, czas naszego wyjazdu też jest trochę nieposkładany. Z jednej strony możnaby pojechać, na trochę dłużej, ale z drugiej strony codzienne obowiązki na to za bardzo nie pozwalają. W związku z tym tegoroczny wyjazd zimowy jest złamaniem tradycji. Nie jedziemy na narty, tylko wygrzać się do Kuala Lumpur. Ponieważ lot na całej trasie nie jest na jednym bilecie,a okres jest zimowy (jak można było się przekonać w zeszłym roku, przy 5 cm śniegu Heathrow stoi) więc ze względu na zminimalizowanie ryzyka wyruszamy do Londynu dzień wcześniej,a wracamy dzień po przylocie z KL. Ogólnie wygląda to tak:
  1. poniedziałek: POZ-LHR
  2. nocleg w Londynie
  3. wtorek: LHR-KUL
  4. od środy do wtorku Kuala Lumpur
  5. wtorek: KUL-LHR
  6. nocleg w Londynie
  7. środa: LHR-POZ
Jeszcze w międzyczasie (konkretnie w sobotę) krótki, jednodniowy wypad do Singapuru na pokładzie AirAsia. Cały ten wyjazd będzie dość szczególny z kilku powodów:
  1. pierwszy, samodzielnie organizowany wyjazd do Azji,
  2. pierwszy pobyt Mrs B. w Azji,
  3. Mrs B. trochę boi się latać i będzie to jej pierwszy tak długi lot i pierwszy raz B747
Dzisiaj ostatnie przygotowania różnych papierów, potwierdzeń i polis. Jutro pakowanko. Niedziela odpoczynek. Poniedziałek start. A więc 3..., 2..., 1... 🙂

Czytaj więcej