Majówka 2012 w Barcelonie – dzień 5

Po długich dyskusjach postanowiliśmy jednak do Montserrat pojechać. Dojaz nie sprawia najmniejszego problemu, poniważ wszystko w Barcelonie ustawione jest pod turystę, więc i linia kolejowa jadąca w odpowiednim kierunku (R5) jest opisana jako "to Montserrat". Wspomniany pociąg (dla przypomnienia R5) odjeżdża ze stacji Placa Espanya zawsze 36 minut po pełnej godzinie. Bilety można kupić w automatach na stacji. Dostępnych jest kilka wersji. My wybraliśmy bilet typu TransMontserrat. Koszt 24,25EUR obejmuje przejazd metrem, pociągiem, wjazd kolejką szynowo-zębatą oraz przejazdy kolejami szynowo linowymi Sant Joan i Santa Cova (wszystko w 2 strony) oraz pokaz multimedialny. Całość można poskładać z biletów jednorazowych, ale chyba wyjdzie drożej. Jak ktoś lubi wrażenia, to z dołu może się do Montserrat dostać kolejką gondolową. Przy moim lęku wysokości to nie byłby najlepszy pomysł. Już jazda koleją zębatą dostarczyła sporo emocji. Jeżeli wybieracie gondolkę, trzeba wysiąść z pociągu na stacji Aeri de Montserrat, w przeciwnym wypadku jedną stację dalej - Monistrol de Montserrat.

Sama miejscowość robi absolutnie świetne wrażenie, właśnie ze względu na położenie. Po wejściu na króżganki bazyliki można skierować się w prawą stronę i odczekując swoje w kolejce (czasami bardzo długiej) odwiedzić figurkę La Morenety (Czarnej Madonny z Montserrat) - patronki Katalonii. Bazyliki róznież warta jest zobaczenia. My trafiliśmy na mszę św., którą koncelebrowało prawie 50-ciu księży. Bezcenne.

Dalej udaliśmy się na jedną z górskich tras. Wjechaliśmy  Funikular de Sant Joan bardzo stromym podjazdem i w przeciwieństwie do tłumów udaliśmy się w lewo. Naszym zdaniem wyszło nam to na dobre, gdyż po prawie dwugodzinym spacerze znaleźliśmy się na powrót w Montserrat idąc cały czas z górki, a jednocześnie odwiedzając chyba najbardziej charakterystyczny punk widokowy - Mirador de Sant Miquel. Krzyż położony na wysokości 803 m.n.p.m. Po drodze mijaliśmy ludzi idących w przeciwnym kierunku. Ich miny często nie wskazywały zadowolenia z podziwiania otaczających przepięknych widoków.

Kursy kolejki zębatej w dół są zsynchronizowane z kurasmi pociągu R5 do Barcelony i odbywają się "kwadrans po pełnej" aby z dolnej stacji odjechać o -:44. Można również zjachać 20 minut wcześniej, ale wtedy koleka zębata nie zjeżdża do samego końca, tylko zostaje na stacji pośredniej gdzie zlokalizowane są parkingi dla osób, które nie przepadają za komunikacją miejską 🙂

Po powrocie z Montserrat postanowiliśmy się trochę poszwędać jeszcze po starym centrum Barcelony. Postanowiliśmy się zgupić w uliczkach po prawej stronie La Rambla (stojąc twarzą w kierunku morza). W dzielnicy El Reval jest trochę mniejszy tłok niż w Barri Gotic, ale jest to miejsce równie urokliwe. Ciekawostką jest to, że można znaleźć tutaj prawdziwy zestaw kuchni międzynarodowej. Są knajpki hinduskie, arbskie, tureckie i wiele, wiele innych. Naszym zdaniem "must see".

Spacer zakończyliśmy w uliczkach Barri Gotic i kolacją w okolicach miejsca noclegowania. W końcy była Morcilla!!!

Dzień 4 - 2012/05/03 <----------------------> Dzień 6 - 2012/05/05

Czytaj więcej

Majówka 2012 w Barcelonie – dzień 4

Plan na dzisiaj Tibidabo i Parc Guell. Do podnóża szczytu dotarliśmy linią S1 FGC (normalny na metro karnet na 10 przejazdów). Dalej ze stacji Vallvidrera Inferior do Valvidrera Inferior wjechaliśmy kolejką szynowo-linową Funicular de Vallvidrera. Po wyjściu ze stacji należy kierować się w prawo, lekko od górke. Trasa do bazyliki zajmuje około 20 minut, cały czas wiedzie ścieżką rowerową i prowadzi u podnóża wieży telewizyjnej. Czasami trzeba się dość stromo wspinać. Dla mniej wytrwałych jeździ bus nr 111. Po wejściu na szczyt czekają na nas właściwie tylko 2 trakcje: bazylika i wesołe miasteczko.

Bazylika składa się z dwóch częśći. Dolnej kaplicy, bardzo urokliwej i nastrojowej, oraz z położonej wyżej głównej bazyliki, która jest bardziej nowoczesna. Na temat wesołego miasteczka się nie wypowiadam. To nie moje klimaty. Wrócić "na dół" można na 2 sposoby:

  1. Funicular de Tibudabo - dodatkowo płatny - 7 EUR (RT),
  2. wrócić piechotą lub busem 111 do Vallvidrera i pociągiem FGC dostać się do miasta.

Ponieważ w dalszych planach mieliśmy Parc Guell, więc dotarliśmy do najbliższej stacji metra linii L3 i udaliśmy się w kierunku wpomnianego parku. I w tym miejscu ważna uwaga, dla wszystkich, którzy nie muszą do głównych atrakcji wchodzićvgłównym wejściem, a cenią sobie wygodę. Wyśiądźcie na stacji Vallcarca i idźcie do parku wg drogowskazów. Unikniecie tym sposobem naprawdę stromych podejść, a wykorzystacie ruchome schody. Znajdziecie się jednocześnie w najwyższym punkcie parku i będziecie sobie spokojnie schodzić w czasie gdy pozostali zwiedzający w pocie czoła będą uprawiać wspinaczkę. Wszyscy, którzy jednak wolą wchodzić przez główną bramę powinni wysiąć z metra jedną stację wcześniej (Lesseps) i przebyć 1220m (zgodnie z opisem) ciągłej wspinaczki. Park jest dobrze opisany w każdym przewodniku i chyba wszyscy stawiają sobie za punkt honoru, by go zobaczyć, bo tłumy były niemiłosierne. A główny język używany przez zwiedzających to polski. Szybkie zdjęcia przy głównych atrakcjach i w nogi. Wieczorem kilkukilometrowy spacer wzdłóż plaży spowodował, że zasnęliśmy jak dzieci. Jutro Montserrat.

Dzień 3 - 2012/05/02 <----------------------> Dzień 5 - 2012/05/04

Czytaj więcej

Majówka 2012 w Barcelonie – dzień 3

Zgodnie z zapowiedziami wystartowaliśmy z Placa Espanya, który przywitał nas pomnikiem ku czci Hiszpanii ustawionym na środku ronda i Las Arenas - nieczynną już areną walki byków, przerobioną na nowoczesne centrum handlowe. Nasze dzisiejsze zwiedzanie rozpoczęliśmy od Poble Espanyol - "Hiszpańskiej wioski". Mając oszywiste "szczęście" do wielu obiektów przybywamy albo za wcześnie, albo za późno. I tak jest również tym razem. Od 3-go do 6-go maja w Poble Espanyol odbywają się "Dni Polskie". My jesteśmy 2-go maja 🙂 Atrakcja opisywana jako największe open air muzeum nie jest jakimś wielkim szczytem sztuki. Jednak szacunek należy oddać twórcom, którzy zrekonstruowali specyficzne budowle z prawie wszystkich regionów Hiszpanii (z wyjątkiem Wysp Kanaryjskich). Można się tam spokojnie powłóczyć i w jednym z wielu sklepików zaopatrzyć w jakieś świecidełko.

Po zapoznaniu się z tradycją postanawiamy się trochę oddać w ramiona sztuki. Tym bardziej, że za 15EUR kupiliśmy łączony bilet do Poble Espanyol i Museu Nacional D'art de Catalunya (MNAC) - Palau Nacional. Zebrana tutaj kolekcja dzieł przypadnie do gustu każdemu koneserowi sztuki, ale również osoba będąca ze sztuką lekko na bakier (tak jak ja) znajdzie tu coś dla siebie.

Z Palau Nacional udajemy się zwiedzać olimpijskie obiekty z 1992 roku. Wstęp do kompleksu jest bezpłatny, bo nie za bardzo jest za co płacić. Co prawda można wejść na station olimpijski, ale pozostałe obiekty są zamknięte. Nie zmienia to faktu, że jeżeli żar nie leje się z nieba, to jest to bardzo fajne miejsce do pospacerowania. Jeżeli jednak temperatura jest nie do zniesienia, można się schronić w jednym z okolicznych parków. Trzeba tylko uważać, bo niektóre z nich są otwarte tylko w weekendy i święta, np. Jardins de Joan Maragall, do którego chcieliśmy wstąpić, ale zatrzymała nas tabliczka "Closed".

Tak wymęczeni postanowiliśmy coś przekąsić i znaną już nam Funicular Montjuic wróciliśmy w okolice pomnika Kolumba na obiad, który okazał się tak syty, że wystarczył również na kolację. Po sjeście wybraliśmy się na króki trip po zlokalizowanych niedaleko apartamentu sklepach (głównie dla kobiet), a także zaliczyliśmy nocną wizytę na plaży. Suma summarum dzisiaj w nogach ok. 20km.

Jutro w planach m.in Tibidabo.

Dzień 2 - 2012/05/01 <----------------------> Dzień 4 - 2012/05/03

Czytaj więcej

Majówka 2012 w Barcelonie – dzień 2

Dzisiaj odbyliśmy rekonesans jak poruszać się po Barcelonie. I ogónie co i jak działa. Z naszego miejsca noclegowania rozpoczęliśmy spacer przez Passieg de Gracia. Idąc tą ulicą można spotkać jedną z najsłynniejszych (obok Sagrada Familia) budowli Gaudiego - La Pedrera. Niestety, pomimo wczesnej godziny (9:20), kolejka oczekujących jest tak duża, że odechciało nam się czekać. Może jeszcze tu wrócimy. Swoje kroki dalej skierowaliśmy w stronę Av Diagonal, którą dotarliśmy do Sagrada Familia. W międzyczasie uraczyliśmy się naszą ulubioną kawą Cortado i krosantem. Niestety wokół Sagrada Familia tłumy jeszcze większe, więc szybka decyzja - jeszcze tu wrócimy.

A teraz... kilka przystanków metrem i już idziemy obok ogrodzenia okalającego Parc de La Ciutadella. I w tym miejscu dobra rada. Jeżeli chcecie zwiedzić zoo wysiądźcie na stacji Ciutadella-Vila Olimpica, jeżeli natomiast waszym celem jest sam park to powinniście wysiąść na stacji Arc de Triomf. Parc de La Ciutadella to miejsce wypoczynku wielu mieszkańców stolicy Katalonii. My oprócz wspaniałego spaceru skorzystaliśmy z atrakcji, której dawno nie mieliśmy okazji korzystać. Popływaliśmy sobie łódką po stawku. Fajna zabawa, sporo pływających ptaszków, a także innych użytkowników łódek. Koszt 6EUR/30min.

Wiosłowanie i spacer dały nam się trochę we znaki, więc w małej knajpce gdzieś w okolicach Carrer de Comerc zjedliśmy jedno z naszych ulubionych hiszpaskich dań Gambas al ajillo i krokiety - niestety Morcilli nie mieli 🙁 Kolejnym punktem naszej wycieczki był kościół Santa Maria del Mar. Niestety wizyta w nim była krótka, bo chyba zbliżała się sjesta i zostaliśmy delikatnie wyproszeni. Cóż było dalej robić. Biegnącą wzdłuż portu Passeig de Colom przespacerowaliśmy się w kierunku pomnika Kolumba. I tutaj niespodzianka. Plac wokół pomnika zamknięty dla ruchu, pełno policji i gapiów, śmigłowiec "zaparkowany" na ulicy, alpiniści, straż pożarna, ambulanse i na koniec dźwig (jeszcze poskładany). Niestety nie udało nam się dowiedzieć co się dzieje, więc poszliśmy dalej w kierunku Castell de Montjuic. Po drodze minęliśmy krótki pochód z okazji 1-go Maja (chyba).

Kolejna dobra rada. Jeżeli chcecie dojechać na wzgórze kolejką linowo-szynową Funicular Montjuic (jeździ co 10 minut), to wsiąść do niej można tylko ze stacji metra Paral-lel. My oczywiście przegapiliśmy tą jedyną możliwość, wierząc w swojej naiwności, że może będzie jeszcze inna stacja. Dzięki temy na szczyt Muntanya de Montjuic "śmigaliśmy z buta". Dzięki temu jednak poprawiliśmy trochę kondycję, mieliśmy możliwość podziwiania kilku fajnych widoczków, ale największą nagrodą była satysfakcja, kiedy stojąc na szczycie podziwialiśmy z jednej strony panoramę Barcelony, z drugiej zaś panoramę portu. Drobna informacja dla spotterów - ze szczytu zamku można obserwować samoloty podchodzące na pas 25R pobliskiego BCN (LEBL). Od górnej stacji Funicular Montjuic na szczyt prowadzi kolej gondolowa Teleferic, jednak koszt 6,8EUR w jedną stronę od osoby możne zniechęcić.

Droga powrotna minęła dość szybko, tym bardziej, że teraz skorzystaliśmy z dobrodziejstw Funicular Montjuic i po przesiadce na stacji Paral-lel dotarliśmy do Placa de Catalunya. W okolicznej knajpce skorzystaliśmy z Menu del dia i za 14,95 zjedliśmy całkiem pożywny zestaw obiadowo-kolacyjny z Paellą w komplecie.

Plany na jutro - Muntanya de Montjuic od strony Placa Espanya.

Dzień 1 - 2012/04/30 <----------------------> Dzień 3 - 2012/05/02

Czytaj więcej

Majówka 2012 w Barcelonie – dzień 1

Wybierając się na wczasy często korzystamy z usług zaprzyjaźnionego biura podróży. Jeżeli jednak udajemy się na tzw. city tour, czyli chcemy po prostu pozwiedzać, organizujemy wyjazdy samodzielnie korzystając z promocji lotniczych. Tak było i tym razem. Z pomocą przyszła nam promocja first minute naszego narodowego przewoźnika.

Lot z Poznania przez Monachium właściwie bez przeszłości. Wszystko zgodnie z rozkładem. Na szczęście bez turbulencji. Barcelona przywitała nas jednak pogodą trochę niespodziewaną. Słonecznie, ale raczej chłodno (w porównaniu z tym co zostawiliśmy w Polsce). Prognozy na nasze krótkie wakacje w Hiszpanii są jednak dość optymistyczne. Gdy szukałem apartamentu, zależało mi aby w miarę prosto dostać się do niego z lotniska i żeby odległość od najbliższej stacji metra też nie była zbyt duża. Doskonale oba te warunki zostały spełnione przez GM Apartments (www.gmapartments.com). Apartamenty położone 200m od Placa de Catalunya. Głównego węzła komunikacyjnego Barcelony, na którym zatrzymują się autobusy jadące z lotniska, a także krzyżuje się 6 linii metra. W pobliżu apartamentów (max 5 minut piechotą) znjdują sie markety, w których można się zaopatrzyć. Większy Carrefure przy La Rambla (nieczyny w święta) i z przeciwnej strony otwarty 24/7/365 "OpenCor".

Plusy GM Apartments:

  • świetna lokalizacja,
  • dobre wyposażenie (jest wszystko czego potrzeba łącznie z mikrofalą i tosterem),
  • fajna obsługa - Oriol na dołączonym przez siebie planie miasta wskazał wszystkie "must see" Barcelony, - darmowe Wi-Fi.

Minusy GM Apartments:

  • cena - taka lokalizacja niestety kosztuje,
  • brak windy - nawet na 5-te piętro śmiga się po wąskich schodach.

Dzisiejsze "zwiedzanie" polegało właściwie tylko na wstępnym zapoznaniu się z okolicą. Choć  i tak dotarliślmy do portu i nad morze. Cała pętla zamnknęła się w 8,5km.

Kilka przydatnych informacji: - Aerobus z lotniska wyrusza w kierunku Placa de Catalunya co 5 minut (o ile dobrze pamiętam od 5:30 do 23:30) i zatrzymuje się na Placa de Espanya, Gran Via - koszt 5,65 EUR od osoby. - w nocy można się dostać autobusem linii N17, który kursuje co 20 minut - koszt poznam w drodze powrotnej 🙂

Dzień 2 - 2012/05/01

Czytaj więcej