Japonia 2013 – dzień 7 – Yokohama

Dzisiejszy dzień zaplanowaliśmy jako odpoczynek od świątyń, na rzecz wielkiej aglomeracji. Jak się później okazało, Japończycy poznali nasze plany i chyba wszyscy ruszyli za nami. A tak naprawdę dzisiaj w Japonii jest dzień dziecka, więc tysiące (setki tysięcy) ludzi skorzystało z pięknej pogody i spędziło ten dzień w okolicach portu w Yokohamie.

Początek dnia do szybka podróż do dzielnicy Roppongi, do Franciszkańskiej Kaplicy, aby spełnić niedzielny obwiązek. Po Mszy podjęliśmy próbę dotarcia do Yokohamy, co na początku okazało się wcale nie łatwe. Pomimo tego, że mniej więcej wiedzieliśmy jaką linią powinniśmy pojechać. Pomimo tego, że pociągi mają są pomalowane w kolory linii, po których jeżdżą. Nie udało nam się za pierwszym razem. To znaczy może i się udało, ale w wagonach nie było elektronicznego wyświetlacza kolejnych stacji i nie bardzo wiedzieliśmy czy dobrze jedziemy. Druga próba okazała się skuteczna. Pomógł nam trochę pracownik stacji sprawdzający bilety. Po 20 minutach wysiedliśmy na stacji Yokohama.

W Yokohamie też jakoś orientacja w terenie nas zawiodła. Może dlatego, że idąc ulicą wszystkie punkty orientacyjne zasłaniają okoliczne wieżowce. Summa summarum udało nam się w końcu udało nam się dotrzeć do najwyższego wieżowca Japonii - The Landmark Tower. Wchodząc przez centrum handlowe należy kierować się na trzecie piętro, z którego można wjechać na taras widokowy. Na zlokalizowany na 69 piętrze Sky Garden wjeżdżamy, wpisaną do Księgi Rekordów Guinessa, najszybszą windą na świecie. W szczytowym momencie jedzie 750m/min. (45 km/h). Niestety jazda z taką prędkością trwa tylko chwilkę, bo winda hamuje przez ok. 25 pięter 🙂 Widok z góry jest przepiękny. Przy dobrej widoczności można zobaczyć z jednej strony Fuji, a z drugiej Tokyo Sky Tree. Pogoda dzisiaj była przepiękna i udało nam się zobaczyć obie te atrakcje. Niestety obiektyw aparatu nie jest tak dokładny i na zdjęciach tego nie widać 🙁 Myślę, że to były dotychczas najlepiej wydane pieniądze na bilety.

Kolejną atrakcję wartą zobaczenia, zaraz przy wyjściu z Landmark Tower, jest żaglowiec Nippon Maru. Trasa zwiedzania prowadzi przez cały okręt. Można zobaczyć mostek, messę i różne kajuty. Można się również przymierzyć do marynarskiej koi. Bilet obejmuje również zwiedzanie muzeum morskiego, w którym można zobaczyć różne modele statków. Od historycznych począwszy, a na współczesnych skończywszy. Bardzo fajna atrakcja, nie tylko dla marynistów.

Po wyjściu z muzeum przespacerowaliśmy się wzdłuż nabrzeża w kierunku słynnego China Town. Cały czas przeciskając się w tumie. Samo China Town nie zrobiło na nas jakiegoś większego wrażenia. Być może to nie są nasze klimaty. Jedyne co zauważyliśmy to potężne kolejki do wszystkich knajp i stoisk z jedzeniem.

Dalej spacer po nieodległym parku Harbor View i handlową ulicą Motomachi powrót do stacji kolejki JR. Dzisiejszy gorący dzień odbił się na naszej kondycji. Chyba również odczuwamy skutki intensywnego zwiedzania w ostatnich dniach. Wieczorny wypad na pięknie oświetlone tokijskie ulice odbył się już w bardzo spacerowym tempie.

INFORMACJE CENOWE:

  • bilet całodzienny na Tokyo Metro - 710YEN,
  • bilet całodzienny na TM i TOEI - 1000YEN,
  • Tokyo Combination Ticket (praktycznie na wszystko) - 1580YEN,
  • The Landmark Tower Sky Garden - 1000YEN,
  • zwiedzanie Nippon Maru i muzeum morskiego 600YEN.

dzień 0 || dzień 1 || dzień 2 || dzień 3 || dzień 4 || dzień 5 || dzień 6 || dzień 7 || dzień 8 || dzień 9

Czytaj więcej

Japonia 2013 – dzień 6 – Tokyo

Dzisiaj dzień tranzytowy. Transfer z Osaki do Tokyo był naszym ostatnim, podczas tego wyjazdu, przjazdem Shinkansenem. Dobrze, że miejsce zarezerwowaliśmy sobie zaraz po przylocie, bo pociąg był pełny. Podobnie jak wszystkie inne odjeżdżające w każdym kierunku. Z drogi niewiele pamiętamy, bo całe trzy godziny praktycznie przespaliśmy 🙂

Nasz hotel ze względów logistycznych znajduje się w okolicach stacji Ueno. Wybór okazał się bardzo trafny, ponieważ w okolicy znajduje się targowa ulica Ameyoko. To utaj podobno Tokijczycy robią codzienne zakupy. I chyba dzisiaj wszyscy właśnie tutaj przyjechali, bo tłok był niemiłosierny. W hotelu byliśmy ok. 13:00, a check-in od 15:00, więc grzecznie zostaliśmy poproszeni o dwugodzinny spacer. Skrzętnie wykorzystaliśmy okazję do ponownego wmieszania się w tłum i ciągnąc powoli nogę za nogą postanowiliśmy coś przekąsić. Z tym nie ma najmniejszego problemu, gdyż w okolicy zlokalizowane są chyba setki knajpek. My chyba całkiem nieświadomie trafiliśmy na kuchnię chińską. Trzeba przyznać, że wybór choć przypadkowy, był jednak bardzo trafny. Wybraliśmy sobie różne zestawy, w skład których wchodziło: danie podstawowe (w naszym przypadku wątróbka wieprzowa z kiełkami i krewetki w sosie z chilli), miska ryżu, żelowa zupa z jajkiem, surówka, dwa pierogi z nadzieniem i mały deser. Napchaliśmy się na cały dzień (tak nam się wtedy wydawało). Jak Polak głodny, to zły, a jak najedzony to leniwy. Zgodnie z tą maksymą, po zameldowaniu się w hotelu, urządziliśmy sobie krótką drzemkę.

Ponieważ dotychczas odwiedzaliśmy miejsca w miarę spokojne, to dzisiaj na postanowiliśmy "poszaleć" w tłumie. Na pierwszy rzut poszła Takeshita Dori - ulica przebierańców. Ja chyba jednak nie mam szczęścia, bo i tym razem słynnych przebierańców praktycznie nie było. Za to tłumy!!! Na Takeshita Dori można zjeść rolowanego naleśnika w jednej z miliona różnych odmian, co skrzętnie uczyniliśmy.

Kolejnym punktem była nie mniej popularna Shibuja, gdzie dotarliśmy spacerkiem, zamiast tłoczyć się w kolejce. Chyba wszyscy chodzą za nami, bo tutaj też tłumy.  Dzisiaj możemy powiedzieć, że zostaliśmy wyróżnieni, ponieważ byliśmy jednymi z zaledwie 2 000 000 osób, które tego dnia przeszły przez słynne skrzyżowanie w Shibuya.

Ostatnim punktem dnia były okolice dworca Shinjuku. Pamiętam, że ostatnio sporo się nachodziłem szukając uliczki Omoide, którą widziałem w jednym z programów na Travel Channel. Zdając się na swoją pamięć, nie zajrzałem do wpisu z tamtego okresu. Okazało się jednak, że pamięć ludzka jest zawodna i pomyliłem wyjścia. A ponieważ stacja Shinjuku jest ogromna, więc wyszliśmy zupełnie w innym miejscu niż zamierzaliśmy. Pokręciliśmy się po okolicy i zrezygnowani zamierzaliśmy wracać do hotelu, gdy naszym oczom ukazała się słynna zielona tabliczka z żółtymi napisami. Trafiliśmy !!! Niesamowite, że wśród wszechobecnych wieżowców, kolorowych reklam i pędzących samochodów jest miejsce, w którym zlokalizowanych jest kilkanaście, zawsze pełnych, knajpek. W większości z nich podają różnego rosdzaju szaszłyki. My jednak nie mieliśmy na nie ochoty, więc zjedliśmy sobie małą porcję makaronu.

Na koniec spacer wśród ulicznego zgiełku i kolorowych reklam. Jutro Yokohama.

INFORMACJE CENOWE:

  • zestaw obiadowy (skład jak wyżej): do 14:00 - 750YEN, od 14:00 - 880YEN,
  • naleśnik na Takeshita Dori - 450YEN,
  • makaron na Omoide: mała porcja - 360YEN, duża porcja - 450YEN.

dzień 0 || dzień 1 || dzień 2 || dzień 3 || dzień 4 || dzień 5 || dzień 6 || dzień 7 || dzień 8 || dzień 9

Czytaj więcej

Japonia 2013 – dzień 5 – Nara, Osaka

Dzisiejszy poranek zaprowadził nas do Nary. Można tam dojechać w około 50 minut ze stacji Osaka. W dworcowej informacji turystycznej dostajemy darmową mapkę i chwilę później ruszamy ulicą Sanjodori w kierunku parku. Sanjodori jest pierwszą ulicą z lewej strony dworca w Narze.

Pierwsza na naszej trasie jest Kofukuji Temple i pobliska trzystopniowa Pagoda. Kawałek dalej skręcamy w lewo i przechodząc przejściem podziemnym docieramy do dwóch pięknych ogrodów. Pierwszy z nich, Yoshikien Garden, jest darmowy dla obcokrajowców. Bilet do drugiego, Isuien Garden, zawiera również możliwość wstępu do nieodległego muzeum. Po napawaniu się pięknymi widokami, kwitnącej jeszcze, japońskiej roślinności kierujemy swe kroki do największej drewnianej budowli - Todaiji Temple. Już z daleka widzimy, że właśnie rozpoczął się japoński Golden Week. Całe rzesze ludzi idą w tym samym kierunku. Tłumy wzmogła jeszcze uroczystość odprawiana wewnątrz świątyni. Niestety nie bardzo wiemy czego dotyczyła. Pomimo trwającej uroczystości, zwiedzający mogą wejść do wewnątrz i obejść największy japoński posąg Buddy. Przy okazji kupując np. pamiątki (sic!). Mogą również oddać cześć kaligrafując własnoręcznie tekst na dachówce. Wewnątrz świątyni zadziwiła nas ogromna kolejka. Jak się okazało, uczestnicy "ogonka" czekali na możliwość przeciśnięcia swoich dzieci przez otwór w jednej z kolumn. Jest on wielkości dziurki od nosa Buddy i według legend osoba, której udało się przecisnąć ma pewne miejsce w raju.

Tłum ludzi nie opuszcza nas już podczas całej wizyty w Narze, a nawet z minuty na minutę gęstnieje. Przechodzimy praktycznie cały park, aż do Kasuga Taisha, która słynie z m.in. ze sporej kolekcji lampionów. Niedaleko położona jest chyba świątynia zakochanych, ponieważ charakterystyczne tabliczki z życzeniami, zawieszane przed świątynią, mają kształt różowych serduszek. Można tam również nabyć wróżbę, której treść jest widoczna dopiero po zamoczeniu w wodzie, w specjalnie do tego celu przeznaczonym miejscu.

Wracając spacerem aleją z latarniami, wśród gęstniejącego tłumu ludzi i wszechobecnych jeleni, coraz intensywniej słyszeliśmy odgłos bębnów. Okazało się, że dochodzi on z ogrodu botanicznego. Sam ogród o tej porze roku nie stanowi żadnej atrakcji, jednak koncert młodzieży grającej na tradycyjnych japońskich bębnach zrobił na nas spore wrażenie.

W drodze na dworzec zeszliśmy z głównej ulicy i w jednej z małych knajpek zjedliśmy lokalną odmianę okonomi-yaki. Pycha!!!

Po powrocie do Osaki dotarliśmy do stacji Osaka-jo Koen aby pospacerować po parku Osaka-jo i okolicach zamku. Na dzień dobry przywitały nas ogromne tłumy młodych japonek. Niestety to nie było powitanie przygotowane na naszą cześć, ale tysiące fanek czekających na koncert popularnej tutaj grupy Kis-My-Ft2. W okolicach zamku krótko przed naszym przybyciem zakończyły się dzisiejsze atrakcje z okazji Dnia Konstytucji (niestety nie naszej :)) - pierwszego dnia Golden Week.

Po przejściu parku wzdłuż i prawie wszerz, ze stacji Morinomiya udaliśmy się w kierunku Tennoji Temple i Tsutenkaku Tower. To były nasze ostatnie punkty zwiedzania Osaki. Metrem dotarliśmy w okolice głównej jadłodajni Osaki - Dotombori street. Występujące tutaj codziennie tłumy, dzisiaj były jeszcze bardziej gęste. Dodatkowo tłok potęgowały wszechobecne kolejki ustawiające się do knajpek. Niektóre miały kilkanaście metrów!!! My również ustawiliśmy się w jednej z nich. Po sytym obiedzie mieliśmy ochotę tylko na zupę. Po wrzuceniu "pieniążka" do automatu i naciśnięciu "guziczka" ze zdjęciem zupy wydrukowały się dwa bilety. Niespodzianka nastąpiła po nadejściu naszej kolejki i zaproszeniu do środka. Lekka zupa na koniec dnia, okazała się być wielką miską o pojemności 1,5 litra. Sporo, ale daliśmy radę.

Najedzeni, z bolącymi nogami, nie dawaliśmy już rady chodzić. Spacer podziemnym miastem do najbliższej stacji JR, ostatnie ptysie w Osace i żegnaj Osako.

Jutro wyjeżdżamy do Tokyo.

INFORMACJE CENOWE:

  • Yoshikien Garden - free,
  • Isuien Garden + muzeum - 650YEN,
  • Todaiji Temple - 500YEN,
  • Kasuga Taisha Shrine - 500YEN,
  • ogród botaniczny Nara - 500YEN,
  • danie podobne do okonomi-yaki 750 - 950YEN,
  • 1,5 litra "rosołu" z makaronem, kapustą, mięsem itp. 700-900YEN.

dzień 0 || dzień 1 || dzień 2 || dzień 3 || dzień 4 || dzień 5 || dzień 6 || dzień 7 || dzień 8 || dzień 9

Czytaj więcej

Japonia 2013 – dzień 4 – Kyoto

Ktoś w jednym z komentarzy na moim blogu napisał kiedyś, że jeden dzień na Kyoto, to nieporozumienie. I niestety to prawda. Ale czasami trzeba wybierać pomiędzy zobaczeniem niewiele i trochę "po łebkach", a zobaczeniem jeszcze mniej i tylko trochę bardziej dokładnie. Nie wiem czy jest ktoś, kto odwiedził wszystkie świątynie znajdujące się w Kyoto. Nam zobaczenie tylko kilku miejsc zajęło cały dzień. Żebyśmy mogli powiedzieć, że BYLIŚMY w Kyoto, to chyba cały nasz wyjazd musiałby dotyczyć tego jednego miejsca. Nie mniej uważamy, że odwiedzając tylko najbardziej turystyczne miejsca mogliśmy poczuć urok Kyoto.

Wykorzystując naszego JRPass'a, do Kyoto zabrał nas Shinkansen. To tylko 14 minut z Shin-Osaki z gwarancją wygodnego miejsca siedzącego. Wiedząc ile się dzisiaj nachodzimy, korzystaliśmy z każdej chwili, by zregenerować nogi. Zaraz po przyjeździe przesiadamy się do kolejki jadącej w kierunku Uji i na drugiej stacji (Inari) wysiadamy u stóp świątyni Fushimi Inari słynącej z czterokilometrowej długości ścieżek ozdobionych setkami (a pewnie i tysiącami) bram Tori. Podczas poprzedniej wizyty byłem tam wieczorem, więc oglądanie tego niezwykłego widoku przy świetle dziennym było dla mnie nowym przeżyciem. Spędziliśmy tam tylko kilkadziesiąt minut, ponieważ o 10:00 czekała na nas najważniejsza atrakcja dzisiejszego dnia - zwiedzanie Kyoto Imperial Palace.

Po sprawdzeniu wejściówki, okazaniu paszportu i odczekaniu kilku minut na zebranie się całej grupy, udaliśmy się na 60-cio minutowy spacer po dawnych włościach cesarskich. Japońska przewodniczka z zaangażowaniem opowiadała o historii kompleksu. Najważniejsze jednak było to, że zobaczyliśmy miejsca, które na co dzień odgrodzone są od zwiedzających wysokim murem. I tylko kilkadziesiąt osób dziennie może odbyć taki spacer.

Kolejnym punktem była Kinkakuji Temple, czyli słynny Złoty Pawilon. Spod Pałacu Cesarskiego można tam dojechać autobusem nr 59 albo 102. Tutaj oczywiście przywitały nas tłumy, których nie udało nam się pozbyć już do końca naszej wizyty w Kyoto. Tylko 3 przystanki (autobus 59) od Złotego Pawilonu znajduje się Ryoanji Temple z najsłynniejszym ogrodem Zen.

Nadszedł czas na przeniesienie się na przeciwległy koniec miasta, do kolejnego must see - Ginkakuji Temple (Srebrny Pawilon). Z okolic Złotego Pawilonu należy autobusem nr 59 dojechać do ulicy Imadagawa, a następnie przesiąść się do 17 lub 203. Można też pojechać bezpośrednio numerem 102. Tutaj już czuliśmy się jak na Krupówkach. Tłok niemiłosierny, ale dzięki dobrej organizacji wszystko szło sprawnie i nawet nie było kolejek do kasy.

Być w Kyoto, a nie zobaczyć Kiyomizu Temple? Nie ma takiej możliwości. Zabiera nas tam autobus nr 100. Spacer po słynnym tarasie, rzut okiem na "kamienie miłości" oraz oglądnie pijących z wodospadu Otowa, którego wody mają podobno właściwości lecznicze, dopełniły wrażenia dzisiejszego dnia. To był ostatni punkt planowych wizyt w świątyniach.

Jak się okazało tylko planowych, ponieważ udając się już na rozluźniający spacer słynną ulicą gejsz trafiliśmy przez przypadek do Kodaiji Temple. Z czystym sumieniem możemy polecić każdemu wizytę w tym miejscu. Przepiękny ogród, również zen, oraz ścieżka zakończona kawałkiem lasu bambusowego pozwala poznać urok starych, japońskich świątyń. Można nabyć bilet łączony do Kodaiji Temple, Kodaijisho Musemum i Entokuin Temple. I tak jak muzeum to tylko jedna sala, tak Entokuin, to znowu przepiękny ogród japoński. Ponieważ te trzy obiekty leżą w pewnej odległości od siebie, napiszę pokrótce jak je zwiedzać. Aby tafić do Kodaiji Temple należy po dojściu do końca ulicy gejsz, wejść kilkunastoma schodami na duży parking. Wejście do świątyni będziemy mieli dokładnie na wprost. Po prawej stronie będzie Ryozen Kannon z 500-tonową statułą Bodhisattva Avalokiteśvara (Kannon). Kończąc wizytę w Kodaiji Temple schodzimy schodami w dół i około 20 metrów w lewo będzie wejście do Entokuin Temple. Spacer po tym miejscu kończy się na dziedzińcu, gdzie dokładnie na wprost są schody prowadzące do Kodaijisho Musemum. Ufff, mam nadzieję, że napisałem zrozumiale, bo myśmy się trochę kręcili. Trafiliśmy tylko dzięki pomocy Japonki, która widząc nasze bilety w ręku wskazała nam drogę.

Dzień zakończyliśmy spacerem do ogromnej bramy Tori przed Chramem Yoshida. Niestety chram był już zamknięty, więc z pobliskiego przystanku, autobusem nr 5, wróciliśmy na dworzec. Tam czekał już na nas Shinkansen, który oszczędzając nasze nogi zabrał nas szybciutko w okolice hotelu.

INFORMACJE CENOWE:

  • wizyta w Pałacu Cesarskim - free,
  • Kinkakuji Temple (Złoty Pawilon) - 400YEN,
  • Ryoanji Temple - 500YEN,
  • Ginkakuji Temple (Srebrny Pawilon) - 500YEN,
  • Kiyomizu Temple - 300YEN,
  • Kodaiji Temple + Kodaijisho Musemum + Entokuin Temple - 900YEN,
  • bilet całodzienny na autobus - 500YEN,
  • bilet całodzienny na autobus + metro - 1200YEN,

Jedzenie w okolicach Srebrngo Pawilonu:

  • zupa z makaronem udon i połową wędzonego śledzia - 900YEN,
  • duża miska ryżu z cebulą i wołowiną oraz mały "rosołek" - 850YEN,
  • 0,5l piwa - 550YEN,
  • lody włoskie 300YEN.

dzień 0 || dzień 1 || dzień 2 || dzień 3 || dzień 4 || dzień 5 || dzień 6 || dzień 7 || dzień 8 || dzień 9

Czytaj więcej

Japonia 2013 – dzień 3 – Koyasan

Dzisiejsza pogoda znowu spłatała nam figla. A właściwie sami sobie spłataliśmy zapominając trochę o myśleniu. Ładne poranne słońce w Osace skutecznie ograniczyło naszą zdolność poprawnego myślenia. Zupełnie zapomnieliśmy, że tam gdzie dzisiaj jedziemy pogoda może być zupełnie inna, pomimo stosunkowo niewielkiej odległości (ok. 70km). Koyasan, bo o nim mowa położone jest ponad 850 m n.p.m. i właśnie dlatego daliśmy się zaskoczyć. Dojazd może na pierwszy rzut oka wydawać się nieco skomplikowany, ale w rzeczywistości japońska precyzja nie pozwala się pogubić. Startujemy jak zwykle ze stacji Shin-Osaka, dalej szybki transfer do Shin-Imamiya. Tu kupujemy Koyasan World Heritage Ticket ważny 2 dni na dojazd tam i z powrotem (z wyjątkiem Koya Express) oraz na busy na szczycie. Podróż kolejami Nankai można rozpocząć na stacjach Namba lub Shin-Imamiya. Podczas niektórych kursów należy się przesiąść na stacji Hashimoto. Ale z tym nie ma problemu, bo oba pociągi są zsynchronizowane. Po dojechaniu do końcowej stacji Gokurakubashi przesiadka do kolejki szynowo-linowej i szybki (5 min.) wjazd na szczyt. Jeszcze tylko krótka przejażdżka autobusem i już można rozpocząć wędrówkę.

Do Koyasan trafiliśmy dzięki Wojtkowi (stock.geoblog.pl). Jest to miejsce, w którym mieści się główna Kongobuji Temple, świątynia japońskiej odmiany buddyzmu ezoterycznego Shingon. W 2015 roku będzie obchodzony jubileusz 1200 lat istnienia tego miejsca. Praktycznie cała miejscowość jest związana z buddyzmem, bo znajdują się w niej dziesiątki, jeżeli nie setki świątyń. Podczas zwiedzania Kongobuji Temple, oprócz wielu historycznych malowideł, można zobaczyć starą kuchnię mnichów, a także popijając herbatę, posłuchać nauk (chyba??) Mistrza. Znajduje się tam również przepiękny ogród kamienny. Kawałek dalej znajduje się kompleks Danjo Garan, z pagodą Konpon Daito i świątyniami Kondo oraz Fuddo. Całkiem niedalego znajduje się również The Reihokan Museum. Do wszystkich głównych świątyń wstęp jest płatny (ceny poniżej). Dla posiadaczy Koyasan World Heritage Ticket są przewidziane zniżki pozwalające "odzyskać" 300YEN.

Niestety, jak wspomniałem na wstępie, pogoda na górze była diametralnie różna od pogody w Osace. Wiał przeraźliwy wiatr, a temperatura z całą pewnością nie przekraczała kilku stopni. Nie byliśmy na to przygotowani. Nie pomagała nam również sytuacja w miasteczku, gdzie (prawdopodobnie z powodu Golden Week) nie można było nigdzie napić się czegoś gorącego. Znaczna część sklepów była również pozamykana. Dlatego odpuściliśmy sobie spacer dwukilometrową aleją wśród drzew cedrowych. Wrócimy tam następnym razem. Jedynym pożytkiem z chłodnej pogody była możliwość znalezienia jeszcze kwitnących wiśni.

Ponieważ powrót do Osaki nastąpił trochę wcześniej niż planowaliśmy, mieliśmy okazję pochodzić wśród tłumów na głównej ulicy handlowej Shinsaibashi-suji. Dzień zakończyło sushi w rolling barze.

INFORMACJE CENOWE (w nawiasach ceny dla posiadaczy Koyasan World Heritage Ticket)

  • Kongobuji Temple 500YEN (400YEN),
  • Konpon Daito 200YEN (160YEN),
  • Kondo 200YEN (160YEN),
  • Koyasan Reihokan Museum 600YEN (480YEN),
  • Tokagawa Mausoleum 200YEN,
  • Koyasan World Heritage Ticket 2780YEN,
  • bilet na autobus 280 lub 40YEN,
  • całodzienny bilet autobusowy 800YEN.

dzień 0 || dzień 1 || dzień 2 || dzień 3 || dzień 4 || dzień 5 || dzień 6 || dzień 7 || dzień 8 || dzień 9

Czytaj więcej