Japonia 2013 – dzień 8 – Tokyo

Ostatni cały dzień w Tokyo. Jutro już powrót, ale na razie o tym nie myślimy. Na początek zrezygnowaliśmy z hotelowego śniadania. Było niejadalne. Wybraliśmy się za to do okolicznej piekarni i uraczyliśmy się ciepłymi krosantami i kawką. A dalej już Tour de Tokyo.

Na pierwszy ogień idzie jedna z najbardziej znanych tokijskich świątyni - Sensoji Temple [Stacja metra G19, A18]. A jak jedna z najbardziej znanych, to i jedna z najbardziej obleganych. Tłumy witają nas już na stacji Asakusa i równo prowadzą do świątyni. Wśród stoisk z różnymi "pamiątkami" i czymś "na ząb". W jednej z okolicznych mniejszych świątyń trafiamy chyba na zdjęcie ślubne. Pan fotograf ustawia wszystkich długo i dokładnie, z namaszczeniem układając każdą fałdkę na strojach. Efekt ... na załączonym obrazku. Z tego miejsca podziwiamy również Tokyo Sky Tree.

Dalej, wykorzystując nasz całodzienny bilet na metro, udajemy się w kierunku Tokyo Tower [Stacja metra H05]. Podobieństwo do wieży Eiffla uderzające. Wjeżdżamy tylko na pierwszy poziom, bo czas oczekiwania na drugi wynosi 65 minut. Darujemy sobie. Przy okazji - wjazd na drugi poziom jest dodatkowo płatny, a bilety kupuje się już na pierwszym poziomie.

Niedaleko Tokyo Tower znajduje się Zojoji Temple przy której znajduje się aleja małych pomników upamiętniających dzieci aborcyjne. Wszystkie pomniczki poubierane w czapeczki i sukienki. Każdy dzierży wiatraczek. Niektóre chyba stoją tu bardzo długo, bo ich czapeczki porosły mchem.

Z tego miejsca już niedaleko do Monja Street [Stacja metra Y21, E16 - wyjście 7]. Ulica, na której zlokalizowane jest ponad 70 knajpek oferujących Monjayaki. Danie podobne do okonomiyaki, ale bez naleśnika. Co ciekawe, wszystkie restauracje oferują tylko stoliki wyposażone w pogrzewane blaty. Danie przyrządza się samemu. Jak ktoś nie za bardzo potrafi (tak jak my), to na szczęście można skorzystać z pomocy. My trafiliśmy do restauracji, w której mogliśmy z jedną z "kelnerek" porozmawiać w cywilizowanym języku - po rosyjsku.

Kolejnym punktem dnia było dotarcie do tokijskiej Statuy Wolności. Jakoś w przewodniku nie bardzo mogłem znaleźć drogi, więc trzeba było sobie jakoś radzić. A droga do The Statue of Liberty in Tokyo wygląda tak: metrem docieramy do stacji Toyosu [Y22] i przesiadamy się na linię Yorikamome (http://www.yurikamome.co.jp/en/) [stacja U16]. Statua Wolności znajduje się na stacji Daiba [U07]. Nigdy nie byliśmy w NY, ale ta jest chyba trochę mniejsza.

Spacerując po okolicy dotarliśmy do Water bus station Odaiba. A ponieważ za kilkanaście minut odpływał wodny bus do stacji Asakusa, więc się zaokrętowaliśmy i po ok. 50 minutach rejsu zeszliśmy na ląd w okolicach stacji Asakusa. Tak więc zatoczyliśmy koło.

W drodze do Shinjuku, na sushi w rolling barze, zahaczyliśmy jeszcze o słynną Ginzę. Domy towarowe najbardziej znanych marek zawsze robią wrażenie, ale nas z tamtych okolic przegonił lekki deszcz. Prawdopodobnie ostatnie japońskie sushi i lądujemy w hotelu. Trzeba przygotować się do jutrzejszej wizyty u Cesarza.

INFORMACJE CENOWE:

  • bilet Tokyo Tower I poziom - 820YEN,
  • bilet Tokyo Tower II poziom - dodatkowo 600YEN,
  • transfer do Statuy Wolności - 310YEN,
  • bus wodny z Odaiba do Asakusa - 1520YEN,
  • sushi w rolling barze - 105YEN i 210YEN,
  • bilet na lotnisko - Keisei Skyliner - 2400YEN.

dzień 0 || dzień 1 || dzień 2 || dzień 3 || dzień 4 || dzień 5 || dzień 6 || dzień 7 || dzień 8 || dzień 9

Czytaj więcej

Japonia 2012 – podsumowanie

Tokyo

Nadszedł czas powrotu do domu. Po szybkim wymeldowaniu się z hotelu ruszyłem na ostatni spacer po Tokyo, który kończył się na stacji Ueno. Ze stacji tej odjeżdżał mój Skyliner, który w 41 minut dowiózł mnie na lotnisko Narita. A propos Skylinera. Już podczas przylotu kupiłem sobie w pakiecie dwudniowy bilet na tokijskie metro i bilet na Skyliner. Dlatego na stacji Ueno dokonałem tylko rezerwacji miejsca.

Lotnisko Narita, choć jest bardzo duże, to jest również bardzo przyjazne. Z mnóstwem sklepów, sklepików i knajpek. Ponieważ check-in zrobiłem dzień wcześniej, udałem się do stanowiska nadawania bagażu. I tutaj czekała mnie bardzo miła niespodzianka. Przemiła Japonka zaproponowała mi zmianę miejsca w samolocie, na mające więcej miejsca na nogi zlokalizowane przy wyjściu awaryjnym, co przy moich gabarytach ma spore znaczenie. Z propozycji oczywiście skorzystałem. Airbus A340-600 Lufthansy zabrał mnie do Europy.

Po 11,5 godzinach lotu wylądowałem w Monchium. 4 godziny oczekiwania na moim ulubionym europejskim lotnisku i eurolotowskim bombardierem Q400 ruszam w kierunku domu.

Wrocław - nieoczekiwany i nieplanowany przystanek na trasie do domu. Niestety mgła sparaliżowała Ławicę. Nasz samolot został więc przekierowany do Wrocławia.

Godzina oczekiwania na podstawienie autobusu przez LOT. 2 godz. 40 minut nocnej jazdy we mgle i "wylądowałem" w Poznaniu. Jeszcze tylko przesiadka do samochodu i pędzę do domu.

No. Jestem. Podróż zakończona. Z jednej strony cieszę się, że już jestem w domu. Z drugiej natomiast szkoda, że tak szybko. Myślę, że do Japonii jeszcze wrócę. W końcu spędziłem tam tylko kilka dni i do zobaczenia zostało jeszcze baaardzo dużo.

Tytułem podsumowania

Naczytałem się wcześniej trochę o różnych problemach, których można się spodziewać w Japonii. Przede wszystkim o barierze językowej i niedostępnych ludziach. Muszę przyznać, że pewnie tak jest, ale dotyczy to raczej miejsc "nieturystycznych". W miejscach, które odwiedziłem nie miałem żadnych problemów. W hotelach można się dogadać. W praktycznie wszystkich atrakcjach turystycznych i na stacjach metra można otrzymać materiały w języku angielskim. Komunikacja miejska i międzymiastowa (kolejowa) jest świetnie zorganizowana i nie budzi żadnych zastrzeżeń. W dużych miastach przy dużych skrzyżowaniach oraz na stacja metra i JR mamy tablice z mapami najbliższej okolicy, które bardzo ułatwiają poruszanie się w terenie. Jedyny problem może stwarzać poruszanie się po dużych stacjach metra, gdyż posiadają one nieraz nawet kilkadziesiąt wyjść. Pomimo map z zaznaczonymi wyjściami czasami trudno się na nich odnaleźć. Wybranie nieodpowiedniego może skutkować znalezieniem się na powierzni nawet kilkaset metrów od miejsca, w którym chciało się wyjść. Dlatego w ramach podsumowania postanowiłem umieścić listę kilkunastu atrakcji Tokyo z przypisnymi do nich stacjami metra (numery linii i stacji w nawiasach) i numerami wyjść. Mi ta lista bardzo pomogła. Mam nadzieję, że komuś też pomoże. Oto ona:

  1. Tokyo Metropolitan Government Building Observation Deck. Stacja: Nishi-shinjuku (M07) - wyjście: . 10 minut piechotą.
  2. Tokyo Tower. Stacja: Kamiyacho (H05) - wyjście 1. 7 minut piechotą.
  3. Tokyo SKYTREE. Stacja: Oshiage-Skytree (A20, Z14). Bezpośredni dostęp.
  4. Giełda w Tokyo. Stacja: Kayabacho (H12, T11) - wyjście 11. 5 minut piechotą.
  5. Meiji Jingu Shrine. Stacja: Meiji-jingumae (C02, F15) - wyjście 2. 1 minuta piechotą do południowego wejścia.
  6. Sensoji Temple/Asakusa Kannon. Stacja: Asakusa (G19, A18) - wyjście 1. 5 minut piechotą.
  7. Pałac Cesarski. Stacja: Nijubashimae (C10) - wyjście 2. 1 minuta piechotą.
  8. Ueno Onshi Park. Stacja Ueno (G16, H17).
  9. Shibuya. Stacja: Shibuya (Z01, F16, G01).
  10. Tsukiji Jogai Market (market rybny). Stacja: Tsukiji (H10) - wyjście 1. 3 minuty piechotą.
  11. Monja Street. Stacja Tsukishima (Y21, E16) - wyjście 7. Bezpośredni dostęp.
  12. Takeshita-dori. Stacja Meiji-jingumae/Harajuku (C02, F15) - wyjście 3. 2 minuty piechotą.
  13. Katedra pw. Najświętszej Marii Panny. Stacja: Edogawabashi (Y12) - wyjście 1A. 15 minut piechotą.
  14. Kościół Franciszkanów. Stacja Roppongi (H04, E23) - wyjście 6. 10 minut piechotą.

Aha. Przypomniała mi sie jeszcze jedna informacja. Jak zostaną Wam jeny, to najkorzystniejszy kurs na całym lotnisku znalazłem w punkcie wymiany zlokalizowanym niedaleko punktu wymiany JRPass'ów. Zaraz po przyjeździe Skylinner'em lub NEX'em na lotnisko. Jak już wjedziecie do punktów check-in, albo nawet przejdziecie kontrolę bezpieczeństwa, to też znajdziecie miejsca, gdzie można walutę wyminić, ale kurs w nich był duuuuuużo bardziej niekorzystny.

Dzięki za dotrwanie do końca relacji. Mam nadzieję, że przekazane tutaj informacje praktyczne pomogą Wam w zorganizowaniu swojej wyprawy. W przypadku pytań nie bójcie się pisać mail'i.

start || dzień 1 || dzień 2 || dzień 3 || dzień 4 || dzień 5 || dzień 6 || dzień 7 || dzień 8 || podumowanie

Czytaj więcej

Japonia 2012 – dzień 7 – Tokyo

Tokyo

Dzisiaj niedziela, więc obowiązkowo pierwsze kroki skierowałem do Franciscan Chapel Center na Mszę Św. Mapka, która jest na stronie ojców Franciszkanów świetnie pomaga trafić do celu. Po mszy zgodnie z wcześniej zdobytymi informacjami, poproszono gości aby przedstawili się imieniem i powiedzili skąd przybyli. Również "rezydenci" opuszczający parafię na jakiś czas poproszeni zostali po informację dokąd i na jak długo jadą. Niestety na kawie serwowanej po mszy już nie zostałem 😉

Kolejnym przystankiem były okolice Tokyo Tower. Przyjemność wjazdu na pierwszy poziom kosztuje 820 YEN, a na najwyższy dodatkowo 600 YEN. Około godz. 11 czas oczekiwania na wjazd wynosił 45 minut. Ze względów opisanych w jednym z wcześniejszych postów, nie skorzystałem z tej przyjemności. Jak widać na jednym ze zdjęć, w tych okolicach już widać Święta.

Dalsze kroki, skierowałem w kierunku stacji Tokyo, by pospacerować w parku, w którym mieści się Pałac Cesarski. Z racji niedzieli sporo było spacerujących, a jeszcze więcej biegających i truchtających. Szkoda, że do cesarskich ogrodów nie można wejść "z ulicy". Jest to możliwe tylko dwa razy w roku: 2 stycznia i 23 grudnia w dzień urodzin Cesarza. Kawałek Pałacu jest widoczny podczas robienia zdjęć słynnego mostu Nijubashi.

Chodząc w okolicach dworca Tokyo zastanawiałem się gdzie podziali się wszyscy mieszkańcy. Ulice puste, w metrze też kilka osób. Tylko przed dworcem grupka starszych japończyków oddająca się swojej pasji - malowaniu. A propos, takie grupy widziałem też w parkach Hiroshimy. Wracając do opustoszałego miasta. Chwilę później okazało się gdzie wszyscy się podziali. Pierwsza połowa była w okolicach Skytree. Gdzie z ogromnego centrum handlowego wyrasta najwyższa wieża telewizyjna i drugi pod względem wysokości budynek na świecie o wysokości 634 m. Można powiedzieć, że jest jeszcze świeża, bo jej budowa zakończyła się w lutym tego roku, a oficjalne otwarcie było 22 maja. Wjazd na taras widokowy 2000YEN.

Niedaleko stąd (15-20 minut spacerem) znajduje się chyba najsłynniejsza świątynia w Tokyo Sensoji Temple zwana również Asakusa Kannon. I tutaj właśnie odnalazła się druga połowa mieszkańców i gości. Wszyscy obmywali ręce, omiatali się dymem z ogromnego kadzidła, składali modły i losowali wróżby. A najbardziej z tego wszystkiego zadowoleni byli sprzedawcy na soich małych kramikach. A sprzedawali wszystko. Ośmiornice, ciastka, wachlarze, kimona i wiele, wiele innych potrzebnych i niepotrzebnych rzeczy, w szczególności dla modlących się pątników.

I w tym miejscu się wszystko zepsuło. Zaczęło padać !!! I to dość mocno !!! Ruszyłem więc w kierunku Katedry Najświętszej Marii Panny. Bardzo nowoczesnej świętyni katolickie, w której msze sprawowane są tylko po japońsku. Z racji deszczu zdjęć nie ma 🙁

Od wczoraj nie dałem za wygraną i postanowiłem zweryfikować informację otrzymaną na moim blogu (dzięki MIEK) i pojechałem do Shinjuku szukać mojej uliczki z Travel Channel.

Teraz uwaga !!! Powiem jak tam trafić !!! Uliczka nazywa się OMOIDE. Należy dojechać do stacji Shinjuku-nishiguchi a następni skierować się do wyjścia D5. Jeżeli przyjedziecie prywatną linią Oedo to wysiadacie na stacji E01 i stąd macie bardzo blisko. Natomiast jeżeli przyjedziecie linią Marunouchi Tokyo Metro, to wysiadacie na stacji M08 i musicie się kawałek przespacerować podziemiami. Po wyjściu wyjściem D5 kierujecie się w lewo i przechodzicie na drugą stronę dużego skrzyżowania. Tam wśród neonów odnajdujecie wąską (bardzo) uliczkę, nad którą zbajdować się będę żółte napisy na zielonym tle. Wiem, wiem, najlepsze byłoby zdjęcie, ale ponieważ lało, więc nie mam zdjęć z tegu punktu wycieczki. Postaram się żeby były jutro.

A teraz żeby nie było tak pięknie, to powiem tak... Wszyscy wiedzą, że telewizja wyolbrzymia. Więc wyolbrzymiła również tą uliczkę. Prawda jest taka, że ma swój klimat. Taka mała oaza klasyki w centrum betonowej dżungli. Ale żeby coś tak super jak się wydawało w TV? Raczej nie. Poza tym ta uliczka ma może z 200 m długości i knajpy zlokalizowane tutaj specjalizują sie w szaszłykach. Może ten deszcz spowodował, że mam taki nastrój. Nie wiem. Na razie cały czas leje. Mam nadzieję, że do jutra przestanie.

start || dzień 1 || dzień 2 || dzień 3 || dzień 4 || dzień 5 || dzień 6 || dzień 7 || dzień 8 || podumowanie

Czytaj więcej