Koniec urlopu – już w domu

Wszystko co dobre, szybko się kończy. Skończył się i nasz urlop. Podróż powrotna minęłą bez opóźnień, bez turbulencji i bez zagubionego bagażu.

Był to chyba najbardziej aktywny urlop. Przejechaliśmy samochodem ponad 2600 km. Odwiedziliśmy wiele wspaniałych miejsc. Jeżeli miałbym podsumować bardzo krótko - POLECAM ODWIEDZIĆ PORTUGALIĘ.

Gdzie w przyszłym roku? Czas pokaże. 🙂

 

Zobacz dzień ósmy                              Zobacz galerię

Czytaj więcej

Sintra – Portugalia dzień 8

Sintra, miejsce w 1995 roku wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, jest chyba jednym z najpiękniejszych miejsc, w których byliśmy. Nawet tłumy turystów nie przeszkadzają w zwiedzaniu miejsc powodujących odczucie cofania się w czasie. Jeden dzień na Sintrę to zdecydowanie za mało. Nam wystarczyło czasu tylko na odwiedzenie najważniejszych zabytków. Dobra rada dla zmotoryzowanych ? zostawić samochód w na jednym z parkingów w okolicach informacji turystycznej. Koszt 2EUR/ 4 godz. Można tu również kupić bilet zbiorczy obejmujący Parque e Palacio da Pena, Castelo dos Mauros, Convento dos Capuchos i Parque e Palacio de Monserrate. Koszt 20 EUR. Gdyby kupować bilety osobno, to wyjdzie chyba 32 EUR.

Zwiedzanie Sintry rozpoczęliśmy jednak od obiektu, którego nasz bilet nie obejmował. Quinta da Regaleire (koszt 5 EUR) to przepiękny kompleks pałacowo-ogrodowy. Spacerując po zakręconych ścieżkach można stracić rachubę czasu. Wszystkie atrakcje są w pełni dostępne dla zwiedzających. Więc można wchodzić na baszty po wąskich, krętych schodkach. Przechodzić podziemnymi korytarzami (my z nich nie korzystaliśmy z racji klaustrofobii). Można usiąść w zaciszu ogromnych sekwoi. Tak naprawdę doskonały obiekt na wyciszenie po trudach całorocznej pracy. Polecamy zdecydowanie !!!

Kolejnym punktem naszej wizyty był Parque e Palacio de Monserrate z 1856 roku. Tutaj troszkę się zdenerwowaliśmy, bo pałac jest zamknięty od 13 do 14, a my byliśmy około 12:35. Niestety Pani stojąca ?na bramce? pokierowała nas w złym kierunku i zamiast trafić bezpośrednio do pałacu, włóczyliśmy się krętymi ścieżkami, przez co nie udało nam się dojść do pałacu przed przerwą. Poza tym kierunek zwiedzania, mimo mapki jest dość kiepsko oznakowany i nakładając na to prace remontowe, można trochę pobłądzić. Podsumowując - jest w cenie biletu, trzeba zobaczyć.

Dalej udaliśmy się do Castelo dos Mauros - fortyfikacji mauretańskich z XII wieku. Najlepiej dojechać tutaj autobusem 434. Można oczywiście dojść z miasta na piechotę, ale trwa to ok. 45 minut. Szkoda czasu. Spacer po dobrze zachowanych murach obronnych pozwala spojrzeć na Sintrę z lotu ptaka. Można również obejrzeć Palacio da Pena z żabiej perspektywy. Chodzenie po ruinach może być trochę utrudnione ze względu na wszechobecne kamienie, ale jest to miejsce warte odwiedzenia.

Kilkadziesiąt metrów pod górkę od Castelo dos Mauros leży Palacio da Pena. Wspaniały kompleks pałacowo-ogrodowy. Jeżeli po całym dniu biegania po Sintrze będą Was już bolały nogi, to od bramy wejściowej do podnóża pałacu można podjechać busem stylizowanym na tramwaj. Koszt RT 2 EUR. My skorzystaliśmy. Pałac da Pena jest świetnie zachowanym obiektem z początków XIX wieku. Można również zwiedzić jego wnętrza, w których jeszcze "nie tak dawno" spędzali czas monarchowie portugalscy. Niestety we wnętrzach nie można robić zdjęć. Kolejna wielka atrakcja Portugalii, którą koniecznie trzeba zobaczyć.

Ostatnią atrakcją, która została nam z naszego biletu był Convento dos Capuchos. Tutaj niestety nie jeździ autobus, więc trzeba się wybrać samochodem. Zbudowany w 1560 roku klasztor Franciszkanów pomoże wyobrazić sobie jak w tamtych czasach żyli zakonnicy. W porównaniu do innych atrakcji trochę zniszczony, ale biorąc pod uwagę jego wiek, to i tak nieźle się trzyma. Ze względu na brak elektryczności kierunek zwiedzania wyznacza świetlny wąż. Atrakcja, na którą nie potrzeba zbyt wiele czasu, ale myślę, że warta zobaczenia.

Godziny otwarcia:

Quinta da Regalerira - niski sezon: 10:00 - 18:00, wysoki sezon: 10:00 - 19:00

Parque e Palacio de Monserrate - niski sezon: 10:00 - 18:00, wysoki sezon: 9:30 - 20:00

Castelo dos Mauros - niski sezon: 10:00 - 18:00, wysoki sezon: 9:30 - 20:00

Parque e Palacio da Pena - niski sezon: 10:00 - 18:00, wysoki sezon: 9:30 - 20:00

Zobacz dzień siódmy                              Zobacz zakończenie

Czytaj więcej

Fatima, Obidos, Peniche, Sintra – Portugalia dzień 7

Fatima po raz drugi

Dzisiaj z racji niedzieli postanowiliśmy pojechać na Mszę Św. do Fatimu. Przy okazji okazało się, że jest to święto Trójcy Przenajświętszej, więc o 11 trafiliśmy na Mszę Św. koncelebrowaną przez biskupa i chyba 30-tu księży. Całość była naprawdę wzruszająca, ponieważ rozpoczęła się procesją Figurki Matki Bożej Fatimskiej z Kapliczki objawienia do ołtarza głównego. Również po Mszy procesja odprowadziła Figurkę do Kapliczki. Podczas tej procesji wszyscy ludzie zgromadzeni na placu przed Bazyliką (co najmniej kilkanaście tysięcy) machało białymi chusteczkami. Niesamowite przeżycie.

Obidos

Obidos to jedno z miejsc, które można znaleźć prawie w każdym przewodniku. Rzeczywiście warte jest zobaczenia, ale chyba nie w niedzielę. Tłumy ludzi, szczególnie w postaci turystów ze wschodnim akcentem powodują, że poruszanie się po wąskich uliczkach miasteczka zlokalizowanego w obrębie murów zamku z XIII wieku staje się bardzo utrudnione. Najbardziej zaludniona jest oczywiście uliczka prowadząca bezpośrednio do zamku. Na niej zlokalizowanych jest już sporo sklepików z tzw. "pamiątkami". Kicz. Wystarczy jednak odbić w którąś z bocznych uliczek, a można napawać się ciszą i spokojem. Można również poczuć się jak w podróży w czasie o kilkadziesiąt lat wstecz.

Sam zamek oblegany jest przez współczesnych rycerzy oblegających mury, którzy chwilę wcześniej przyjechali nowoczesnymi, klimatyzowanymi autokarami. Do tego stopnia oblegany, że chodzenie po wąskich murach obronnych staje się dość niebezpieczne. Miejsce warte zobaczenia.

Peniche

Przylądek Peniche właściwie objechaliśmy tylko samochodem. Trochę byłem zestresowany, bo w samochodzie zaczęła palić się rezerwa, a stacji benzynowej w zasięgu wzroku nie było. Nie niej klifowe zbocza robią naprawdę piorunujące wrażenie. Będąc w okolicy trzeba zobaczyć.

Sintra po raz pierwszy

W drodze powrotnej z Fatimy przez Obidos i Peniche zatrzymaliśmy się w Sintrze. Niestety z racji późnej pory wszystkie atrakcje były już pozamykane. Ale ten krótki rzut oka na miasto wywarł na nas takie wrażenie, że decyzja mogła być tylko jedna. Zmiana planów. Zamiast drugiego dnia poświęconego Lizbonie, jutro wracamy do Sintry. I nie żałowaliśmy ...

Zobacz dzień szósty                              Zobacz dzień ósmy

Czytaj więcej

Lizbona – Portugalia dzień 6

Lizbona, no cóż, chyba trochę zawiodła. Wiele o niej czytaliśmy i może za bardzo porównywaliśmy ją w swoich wyobrażeniach do innych europejskich stolic. Faktem bezspornym jest urok wąskich, krętych i wznosząco-opadających uliczek. Ale chyba jednak nie tak sobie to wyobrażaliśmy. Na początek kilka dobrych rad jak dostać się do Lizbony z drugiej strony Tagu nie używając samochodu, bo znalezienie miejsca do parkowania nawet w weekend graniczy z cudem. My mieszkaliśmy w Costa de Caparica, więc zaproponowany przez Panią z hotelu pomysł na dojazd był następujący:

  1. autobus TST linii 124 na trasie Costa de Caparica - Cacilhas. Cacilhas to ostatnia stacja, zaraz przy terminalu promowym. Koszt w jedną stronę 2,95 EUR - bilet kupowany u kierowcy. Autobus kursuje całą dobę co 20-30 minut w zależności od pory doby. Czas podróży około35 minut. Pamiętajcie, że aby autobus zatrzymał się na przystanku, na którym go oczekujecie, trzeba zamachać na kierowcę. Podobnie, żeby wysiąść z autobusu trzeba nacisnąć przycisk "STOP",
  2. prom Cacilhas - Lizbona. Koszt RT 2,40 EUR. Prom kursuje od 4 rano do 2 w nocy co 20 minut. Terminal promowy w Lizbonie znajduje się przy stacji Metra Cais do Sodre oraz stacji kolejowej Estacao Cais do Sodre. Czas podróży około 10minut. Bilet kupuje się w kasie lub automatach samoobsługowych.
  3. dalej to już metro, tramwaje i autobusy. 24-rogodzinny bilet na wszystkie te trzy środki transportu (łącznie z tramwajami 12 i 28) kosztuje 3,95 EUR + 0,50 za kartę, którą można później doładowywać. Myślę, że warto, bo jednorazowy przejazd stylowym tramwajem 12 lub 28 kosztuje 2 EUR.

No cóż, wróćmy do samego zwiedzania Lizbony. Pierwsze kroki skierowaliśmy do zamku Św. Jerzego. A tam pomimo wczesnej pory (ok. 9:30 rano) tłumy niemiłosierne. Wycieczka za wycieczką. Odpuściliśmy sobie. Może jutro (jak się później okazało ani jutro, ani nigdy? podczas tej wyprawy). Wstęp 7 EUR. Kolejny punkt programu Se czyli Katedra. Szczerze powiedziawszy nie łatwo było ją znaleźć, ale kiedy już do niej trafiliśmy to rzeczywiście okazała bardzo pięknym miejscem. Dalej korzystając najpierw z tramwaju, a następnie autobusu znaleźliśmy się Miradouro de Sao Pedro de Alcantara. Świetny punkt widokowy, z którego można podziwiać fajną panoramę Lizbony. Nadszedł czas na przejażdżkę tramwajem zwanym Elevator do Gloria (w cenie biletu dziennego) i znowu jesteśmy nisko na Praca dos Restauradores. I tutaj naszła nas myśl: "A może porównać portugalską corridę do hiszpańskiej?". Jak pomyśleliśmy, tak zrobiliśmy i już po chwili siedzieliśmy w metrze kierującym się do stacji Campo Pequeno. Niestety w najbliższych dniach nie było możliwości obejrzenia tego krwawego widowiska. Natomiast arena... Z zewnątrz podobna do tych hiszpańskich, ale po wejściu do środka okazało się, że jest zadaszona i ze sztucznym oświetleniem. Bardziej to przypominało cyrk.

Jako niedawni zwiedzacze Valencji, zauroczeniu Miastem Nauki i Sztuki nie mogliśmy ominąć lizbońskiego Parque das Nacoes. Ale chyba i tutaj trochę się zawiedliśmy. Karta  Cartao do Parque kosztuje 19 EUR i obejmuje: wejście do oceanarium, wejście do pawilonu wiedzy, przejazd kolejką linową w dwie strony oraz przejazd mini kolejką i upust na wypożyczenie rowerów. Oceanarium chyba jednak za mocne słowo. Jest rzeczywiście bardzo duże akwarium (podobno drugie co do wielkości na świecie), kilka mniejszych z różnymi żyjątkami, ale każdy kto odwiedził oceanarium w Valencji, lub chociaż Loro Parque na Teneryfie będzie raczej zawiedzony. Dalej pawilon wiedzy - atrakcja przede wszystkim dla dzieci. Można się trochę pobawić, ale dopiero dzieci będą miały tutaj raj. I na koniec przejazd kolejką linową. Przejazd jak przejazd. Trwa około 10 minut w jedną stronę i największym jego walorem są świetne widoki na cały park i most Vasco da Gamy.

Po powrocie do centrum Lizbony pospacerowaliśmy jeszcze po dzielnicy Baixa. Robiąc zdjęcia w kilku znanych miejscach, np. w przy windzie Elevador de Santa Justa. Zjedliśmy mały lunch i tutaj największy szok... Lizbona to pierwsze miasto, które odwiedziliśmy, a w którym w biały dzień (ok. 17-tej), w ciągu pół godziny, trzy razy zaproponowano nam kupno narkotyków. I to wszelkiej maści od trawy, po naprawdę ciężkie odmiany. Ufff?

Po przekąsce wolnym krokiem udaliśmy się do terminalu promowego, z którego rozpoczęliśmy powrotną podróż do hotelu.

Z całą pewnością Lizbona jest piękna. Natomiast my nie potrafiliśmy tego piękna odkryć. Chyba spodziewaliśmy się czegoś innego. Na szczęście cała masa innych miejsc, które już widzieliśmyw Portugalii skutecznie rekompensuje to kiepskie wrażenie. I na pytanie: "Czy jechać do Portugalii?" Już dzisiaj odpowiadamy "Tak, tak, i jeszcze raz tak." 🙂

Zobacz dzień piąty                              Zobacz dzień siódmy

Czytaj więcej