Ponownie Japonia

Wracając ostatnio z Japonii nie spodziewałem się, że wrócę do niej tak szybko. Właściwie nie minie nawet pół roku, a znowu będę mógł powiedzieć Konichiwa 🙂

Z pomocą przyszły mi linie Emirates, których promocja okazała się na tyle atrakcyjna, że postanowiłem teraz pokazać ten fantastyczny kraj mojej żonie. Tym bardziej, że już jakiś czas temu mieliśmy plany wspólnego odwiedzenia "kraju kwitnącej wiśni", ale trzęsienie ziemi w Fukushimie trochę je pokrzyżowało. Mam nadzieję, że teraz się uda. A co tam mam nadzieję. Na pewno się uda !!!

Ogólny plan wygląda tak:

  1. w poniedziałkowe popołudnie (o 17:10) lądujemy w Osace, po kilkunastogodzinnej podróży z Warszawy z wygodną, niespełna pięciogodzinną przesiadką w Dubaju,
  2. od poniedziałku do soboty mamy zarezerwowany hotelik w Osace, która będzie dla nas bazą wypadową do takich miejsc jak Kyoto, Hiroshima, Nara i Amanohashidate,
  3. w sobotę przemieszczamy się do Tokyo, gdzie planujemy spędzić kilka dni, odwiedzając również Yokohamę,
  4. we wtorek o 21:20 opuszczamy Japonię na pokładzie Airbus'a A 380-800 w kierunku Dubaju, gdzie po 230-u minutach oczekiwania przesiadamy się na samolot do Warszawy.
Miejsca do odwiedzenia podobne jak podczas pierwszej podróży, ale ponieważ będzie to pierwsza japońska mojej żony, uważam je za konieczne do odwiedzenia. Będzie też trochę nowych miejsc i dla mnie. Nawet w samym Tokyo. Teraz już wiem, gdzie nie warto jechać, a jest jeszcze kilka atrakcji do których nie zdążyłem dotrzeć. Licznik już odlicza czas. A relację z poprzedniej podróży do Japonii możecie zobaczyć tutaj:

start || dzień 1 || dzień 2 || dzień 3 || dzień 4 || dzień 5 || dzień 6 || dzień 7 || dzień 8 || podsumowanie

Czytaj więcej

Japonia 2012 – dzień 5 – Nara, Osaka

Nara

No to w końcu się udało. Nara zdobyta. Tak więc można powiedzieć, że byłem w Japonii (zgodnie z zaleceniami z jakiegoś bloga o tym kraju).

Zaczęło się hadrcore'owo. Wyjeżdżałem przed ósmą rano, więc w samym środku porannego maratonu salarymanów do pracy. MASAKRA !!! Już się boję wtorkowego poranka w Tokio, gdy będę jechał na lotnisko. Ale do rzeczy. Miałem opracowane dwie trasy i oczywiście wybrałem tą złą 🙁 Pamiętajcie: jak będziecie spać niedaleko stacji Shin-Osaka i będziecie się wcześnie rano wybierać do Nary, to nigdy w życiu nie wybierajcie trasy z przesiadką w Osace. To co tam się rano dzieje, to... Lepiej pojechać z Shin-Osaka do Tennoji i tam się przesiąść do kolejki jadącej do Nary. Tym bardziej, że jadąc przez Osakę przesiadka często wypada na stacji Tennoji.

Po przyjeździe do Nary dobrze jest skierować pierwsze kroki do informacji turystycznej, tym bardziej, że wychodząc z dworca i tak się koło niej przechodzi, a pani bardzo miło zaprasza. Jak już dacie się skusić, to dostajecie mapkę miasta, a pani zaznacza najważniejsze atrakcje i proponowaną ścieżkę zwiedzania. Dodam, że zaproponowana trasa prowadzi w kierunku przeciwnym niż idą wszyscy, więc początek mamy bardzo spokojny.

Tak więc idąc zgodnie z zaleceniami pani z informacji turystycznej wychodzimy z dworca lekko w lewo, skręcamy w prawo na deptak i po dojściu do jego konca odwiedzamy po kolei:

  1. Kohfukuji Temple
  2. Yoshikien Garden - dla zagranicznych free
  3. Isuien Garden - 650 YEN
  4. Todaiji Temple - 500 YEN
  5. Nigatsu-do Hall
  6. Sangatsu-do Hall
  7. Kasuga Taish Shrine - 500 YEN
  8. Wakamiya Jinja Shrine
  9. Naramachi Koshi-no-ie Lattice House - free - odtworzony stary japoński dom
  10. Gangoji Temple

I teraz uwaga. W przewodnikach podają, że bardzo ciekawe rzeczy (łącznie z odciskiem stopy Buddy) można znaleść w świątyni Yakushiji. I prawdopodobnie to jest prawda. Piszę prawdopodobnie, bo niestety potraktowałem sprawę lajtowo i znalazłem świątynię Shin-yakushiji. A to niestety nie to samo 🙁  Ta właściwa znajduje się na drugim końcu miasta, ale odkryłem to dopiero pisząc ten wpis.

Co do samej Nary, to jest to miasteczko danieli. W całym parku jest ich mnóstwo i łażą wszędzie. Więc jak zostanie wam pieczywo ze śniadania, to weźcie je ze sobą. Będzie miał kto je dokończyć. Inną plagą (oprócz danieli) są szkolne wycieczki, których również jest co niemiara. Ale dzięki nim, czyłem się dzisiaj jak gwiazda. Dwa razy zostałem zaproszony do wspólnego zdjęcia - angielskim pytaniem przeczytanym z kartki. I dwa razy zostałem "zankietowany". Przy czym, gdy pierwsza ankieta była neutralna (imię, kraj oraz co ci się najbardziej podoba w Narze i dlaczego), to druga była już bardziej intymna (doszedł wiek i kolor oczu). Najlepsze było to, że gdy mówiłem, że jestem z Polski, to reakcją było wielkie Woooooooowwwww !!! Ale gdy zapytałem, czy wiedzą gdzie leży Polska, zawsze padała poprawna odpowiedź.

Generalnie wrażenia z Nary bardzo pozytywne. Polecam.

Osaka

Jeszcze za jasnego udało mi się wrócić do Osaki. Pierwsze kroki skierowałem do Osaka Castle, gdzie poszwędałem się trochę po okolicy. Ze względu na porę nie wchodziłem już do środka. Później wróciłem do stacji Tennoji i udałem się w kierunku Shitennoji Temple. Ponieważ zaczynało już się ściemniać możnabyło spokojnie, bez tłumów pochodzić po okolicach świątyni.

Kolejnym punktem była Tsutenkaku Tower, na którą z racji wrodzonego lęku wysokości podziwiałem tylko z żabiej perspektywy.

Ponieważ zrobiło się już całkowicie ciemno, postanowiłem piechotą udać się w kierunku stacji Namba, skąd miałem wrócić do hotelu. Trasa prowadzi ulicą, przy której znajdują się sklepy z elektroniką. Nie dla osób z wrażliwych na błyskające ze wsząd światełka i kakafonię różnych dźwięków.

Gdy dotarłem w okolicę stacji zmieniłem decyzję i na własnych nogach ruszyłem w kierunku stacji Osaka. Żeby nie przeciskać się na słynnej Shinsaibashi-sui, wybrałem równoległą Mido-suji Ave. Reprezentacyjną ulicę Osaki, przy której znajduja się chyba sklepy wszystkich największych marek odzieżowych, a także slon Lamborghini i McLaren'a. Taki spacer, po całym dniu spędzonym na nogach to nie był najlepszy pomysł. Dystans pomiędzy stacjami Tennoji i Osaka, to grubo ponad 10 km. Nogi wchodzą mi w ..., ale dzięki temu zobaczyłem, np. Osaka City Hall w nocy (nic szczególnego). Najważniejszym plusem tego spaceru było dojście do stacji Osaka od strony miasta i sprawdzenie, że to co w pierwszym dniu określałem jako przytłaczające, tak naprawdę jest do zniesienia. Nie zmienia to faktu, że chyba jednak nie lubię tak wielkich miast.

A przy okazji coś o zamkniętości w sobie Japończyków. Dzisiaj dwa razy zdarzyło mi się, że widząc jak przeglądam mapę i rozglądam się dookoło, ktoś się zatrzymał i zapytał czy może jakoś pomóc. Mało tego, raz był to facet jadący na rowerze, który zatrzymał się i cofnął do mnie. Prawda, że fajnie?

A propos gości na rowerach. Nigdy nie myślałem, że można z taką prędkością jeździć po chodniku pełnym ludzi !!!

Powoli zbliżam się do domu. Miejsce w Shinkansenie do Tokio na jutro zarezerwowane.

start || dzień 1 || dzień 2 || dzień 3 || dzień 4 || dzień 5 || dzień 6 || dzień 7 || dzień 8 || podumowanie

Czytaj więcej