Majówka 2012 w Barcelonie – dzień 3

Zgodnie z zapowiedziami wystartowaliśmy z Placa Espanya, który przywitał nas pomnikiem ku czci Hiszpanii ustawionym na środku ronda i Las Arenas - nieczynną już areną walki byków, przerobioną na nowoczesne centrum handlowe. Nasze dzisiejsze zwiedzanie rozpoczęliśmy od Poble Espanyol - "Hiszpańskiej wioski". Mając oszywiste "szczęście" do wielu obiektów przybywamy albo za wcześnie, albo za późno. I tak jest również tym razem. Od 3-go do 6-go maja w Poble Espanyol odbywają się "Dni Polskie". My jesteśmy 2-go maja 🙂 Atrakcja opisywana jako największe open air muzeum nie jest jakimś wielkim szczytem sztuki. Jednak szacunek należy oddać twórcom, którzy zrekonstruowali specyficzne budowle z prawie wszystkich regionów Hiszpanii (z wyjątkiem Wysp Kanaryjskich). Można się tam spokojnie powłóczyć i w jednym z wielu sklepików zaopatrzyć w jakieś świecidełko.

Po zapoznaniu się z tradycją postanawiamy się trochę oddać w ramiona sztuki. Tym bardziej, że za 15EUR kupiliśmy łączony bilet do Poble Espanyol i Museu Nacional D'art de Catalunya (MNAC) - Palau Nacional. Zebrana tutaj kolekcja dzieł przypadnie do gustu każdemu koneserowi sztuki, ale również osoba będąca ze sztuką lekko na bakier (tak jak ja) znajdzie tu coś dla siebie.

Z Palau Nacional udajemy się zwiedzać olimpijskie obiekty z 1992 roku. Wstęp do kompleksu jest bezpłatny, bo nie za bardzo jest za co płacić. Co prawda można wejść na station olimpijski, ale pozostałe obiekty są zamknięte. Nie zmienia to faktu, że jeżeli żar nie leje się z nieba, to jest to bardzo fajne miejsce do pospacerowania. Jeżeli jednak temperatura jest nie do zniesienia, można się schronić w jednym z okolicznych parków. Trzeba tylko uważać, bo niektóre z nich są otwarte tylko w weekendy i święta, np. Jardins de Joan Maragall, do którego chcieliśmy wstąpić, ale zatrzymała nas tabliczka "Closed".

Tak wymęczeni postanowiliśmy coś przekąsić i znaną już nam Funicular Montjuic wróciliśmy w okolice pomnika Kolumba na obiad, który okazał się tak syty, że wystarczył również na kolację. Po sjeście wybraliśmy się na króki trip po zlokalizowanych niedaleko apartamentu sklepach (głównie dla kobiet), a także zaliczyliśmy nocną wizytę na plaży. Suma summarum dzisiaj w nogach ok. 20km.

Jutro w planach m.in Tibidabo.

Dzień 2 - 2012/05/01 <----------------------> Dzień 4 - 2012/05/03

Czytaj więcej

Majówka 2012 w Barcelonie – dzień 2

Dzisiaj odbyliśmy rekonesans jak poruszać się po Barcelonie. I ogónie co i jak działa. Z naszego miejsca noclegowania rozpoczęliśmy spacer przez Passieg de Gracia. Idąc tą ulicą można spotkać jedną z najsłynniejszych (obok Sagrada Familia) budowli Gaudiego - La Pedrera. Niestety, pomimo wczesnej godziny (9:20), kolejka oczekujących jest tak duża, że odechciało nam się czekać. Może jeszcze tu wrócimy. Swoje kroki dalej skierowaliśmy w stronę Av Diagonal, którą dotarliśmy do Sagrada Familia. W międzyczasie uraczyliśmy się naszą ulubioną kawą Cortado i krosantem. Niestety wokół Sagrada Familia tłumy jeszcze większe, więc szybka decyzja - jeszcze tu wrócimy.

A teraz... kilka przystanków metrem i już idziemy obok ogrodzenia okalającego Parc de La Ciutadella. I w tym miejscu dobra rada. Jeżeli chcecie zwiedzić zoo wysiądźcie na stacji Ciutadella-Vila Olimpica, jeżeli natomiast waszym celem jest sam park to powinniście wysiąść na stacji Arc de Triomf. Parc de La Ciutadella to miejsce wypoczynku wielu mieszkańców stolicy Katalonii. My oprócz wspaniałego spaceru skorzystaliśmy z atrakcji, której dawno nie mieliśmy okazji korzystać. Popływaliśmy sobie łódką po stawku. Fajna zabawa, sporo pływających ptaszków, a także innych użytkowników łódek. Koszt 6EUR/30min.

Wiosłowanie i spacer dały nam się trochę we znaki, więc w małej knajpce gdzieś w okolicach Carrer de Comerc zjedliśmy jedno z naszych ulubionych hiszpaskich dań Gambas al ajillo i krokiety - niestety Morcilli nie mieli 🙁 Kolejnym punktem naszej wycieczki był kościół Santa Maria del Mar. Niestety wizyta w nim była krótka, bo chyba zbliżała się sjesta i zostaliśmy delikatnie wyproszeni. Cóż było dalej robić. Biegnącą wzdłuż portu Passeig de Colom przespacerowaliśmy się w kierunku pomnika Kolumba. I tutaj niespodzianka. Plac wokół pomnika zamknięty dla ruchu, pełno policji i gapiów, śmigłowiec "zaparkowany" na ulicy, alpiniści, straż pożarna, ambulanse i na koniec dźwig (jeszcze poskładany). Niestety nie udało nam się dowiedzieć co się dzieje, więc poszliśmy dalej w kierunku Castell de Montjuic. Po drodze minęliśmy krótki pochód z okazji 1-go Maja (chyba).

Kolejna dobra rada. Jeżeli chcecie dojechać na wzgórze kolejką linowo-szynową Funicular Montjuic (jeździ co 10 minut), to wsiąść do niej można tylko ze stacji metra Paral-lel. My oczywiście przegapiliśmy tą jedyną możliwość, wierząc w swojej naiwności, że może będzie jeszcze inna stacja. Dzięki temy na szczyt Muntanya de Montjuic "śmigaliśmy z buta". Dzięki temu jednak poprawiliśmy trochę kondycję, mieliśmy możliwość podziwiania kilku fajnych widoczków, ale największą nagrodą była satysfakcja, kiedy stojąc na szczycie podziwialiśmy z jednej strony panoramę Barcelony, z drugiej zaś panoramę portu. Drobna informacja dla spotterów - ze szczytu zamku można obserwować samoloty podchodzące na pas 25R pobliskiego BCN (LEBL). Od górnej stacji Funicular Montjuic na szczyt prowadzi kolej gondolowa Teleferic, jednak koszt 6,8EUR w jedną stronę od osoby możne zniechęcić.

Droga powrotna minęła dość szybko, tym bardziej, że teraz skorzystaliśmy z dobrodziejstw Funicular Montjuic i po przesiadce na stacji Paral-lel dotarliśmy do Placa de Catalunya. W okolicznej knajpce skorzystaliśmy z Menu del dia i za 14,95 zjedliśmy całkiem pożywny zestaw obiadowo-kolacyjny z Paellą w komplecie.

Plany na jutro - Muntanya de Montjuic od strony Placa Espanya.

Dzień 1 - 2012/04/30 <----------------------> Dzień 3 - 2012/05/02

Czytaj więcej